wtorek, 24 listopada 2015

Złośliwość rzeczy martwych...

Będę zmuszona Was przeprosić ale w najbliższym czasie nie pojawi się tu żaden tekst, bo niestety mój komputer odmówił mi posłuszeństwa :/ Ale myśle, że to kwestia tygodnia z hakiem :)
Pozdrawiam :*

sobota, 17 października 2015

Rozdział 4

    Obudziły ją promienie słońca, bezlitośnie wdzierając się przez szyby. Położyła rękę na pustym, zimnym już miejscu gdzie spał Mamoru. Łzy znów zaczęły same płynąć.
Spojrzała na swoje na nowo posiniaczone ręce. Z ulgą odetchnęła, bo miała dziś na szczęście wolny dzień. Stwierdziła, że mogła by przeleżeć tak resztę dnia patrząc się tępo w sufit albo zgarnąć cały zapas lodów z zamrażalnika i wszystkie zjeść bezmyślnie skacząc po programach w tv.
Na zegarze dochodziła już dziesiąta. Powoli wstała, podniosła swoje obolałe ciało, kręciło się jej w głowie od tych wszystkich wydarzeń. Ubrała się i zaczęła sprzątać roztrzaskane szkło, które znajdowało się praktycznie w całej jadalni.
Wróciła wspomnieniami do czasów gdy Mamoru dostał możliwość odbycia stażu na uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych.

    '    - Zobaczysz Usako, ten rok minie szybko. Będziemy rozmawiać przez telefon lub przez skype, możesz pisać maile.
         - Mamoru... będę, będę pisać!...
         - Może przylecisz w wakacje mnie odwiedzić?
         Oczy dziewczyny zrobiły się większe.
         - Naprawdę?!
         Mocno wtuliła się w chłopaka.

         Rok faktycznie upłynął dość szybko. W międzyczasie poleciała do niego na parę tygodni. Zwiedzili kilka miejsc.
         - Usako, kiedyś tu zamieszkamy- powiedział zadowolony, przytulając ją do siebie. Dziewczyna zesztywniała.
         - Mamoru...ja nie chcę mieszkać w Stanach. Tu nie miałabym nikogo... Nie chcę zostawiać rodziny i przyjaciół...
         - Ale to może być szansa jedna na milion... Rozumiesz mnie?
         W oczach dziewczyny zaszkliły się łzy. Rozumiała go doskonale. Nic go tu nie trzymało, rodziny nie miał, bo rodzice osierocili go gdy miał 7 lat, sami też byli jedynakami więc nie miał żadnego kuzynostwa. Dziadkowie, którzy go wychowywali, zmarli kilka lat temu. A co do przyjaciół to twierdził, że na całym świecie kogoś można znaleźć.
         - Z twoim wykształceniem na pewno będą bić się o ciebie najlepsze uniwersytety w Japonii... Będziemy mieć wszystko na miejscu.
         - Nie bądź dziecinna...      '

Pamiętała te wszystkie nieprzespane noce, morze łez, które wylała rozmawiając z nim. Aż w końcu uległ jej namowom. Wrócił do Tokio i praktycznie od razu zaczął pracować na tutejszym uniwersytecie.
Minęły 2 lata. Zamieszkali razem. Cieszyła się niezmiernie.
Niestety Mamoru powoli zaczął się zmieniać. Z ciepłego, czułego i kochającego zmienił się nie do poznania w gwałtownego, zaborczego furiata. O wszystkie swoje niepowodzenia obwiniał właśnie ją. Doskonale pamiętała pierwszy raz gdy ją uderzył. Przyszedł wkurzony, bo coś poszło nie tak na uczelni. Rozciął jej wargę wymierzając cios w twarz. Był jak w amoku. Przerażona zamknęła się w innym pokoju na całą noc. Rano gdy z niego wyszła i gdy dotarło do niego to co zrobił, zaczął ją gorliwie przepraszać. Po paru dniach rana się zagoiła a Minako nakarmiła kłamstwem, że niezdarnie poślizgnęła się na mokrych płytkach w kuchni.
Później Mamoru się oświadczył, kupując jej kiczowaty pierścionek z kamieniem w kształcie serca. Znów przez jakiś czas było dobrze. Wybaczyła mu.  Jednak przez ostatnich parę tygodni po prostu się nad nią regularnie znęcał. Po czułym i troskliwym Mamoru nie zostało ani śladu. Regularnie zmuszał ją do stosunku. Jednak nie potrafiła nazwać tego po imieniu. Brnęła w zaparte twierdząc, że się zmieni, że to minie że po prostu ma problemy w pracy.
Z apatycznych rozmyślań wyrwał ją znajomy dzwonek telefonu.
    - Usagi! Masz dziś jakieś plany? To znaczy czy jesteś bardzo zajęta? Chciałam się dowiedzieć czy znajdziesz dla mnie chwilę czasu?- wyrzucała z siebie potok słów.
    - Minako, karabin maszynowy powinien nosić twoje imię- usłyszała charakterystyczny śmiech w słuchawce- Akurat mam dzisiaj wolne.
    - Ahaaaa.... Pewnie chciałaś spędzić ten dzień z Mamoru?
Odpowiedziała jej cisza w słuchawce .
    - Usagi???
    - Och, przepraszam coś przerwało- skłamała- Nie mam żadnych planów. Mamoru pewnie wróci dziś późno, bo tak ma w grafiku.
    - Świetnie, to przyjedź do mnie do pracy. Mamy małą sesję i jesteś mi potrzebna.

Po wymianie informacji Minako zakończyła rozmowę. Usagi skończyła spokojnie sprzątać, zjadła śniadanie i zaczęła się zbierać do wyjścia. Ubrała czarny golf z długimi rękawami i czarne jeansy, zamiast szpilek wybrała wygodne różowe trampki conversa. Na twarz nałożyła mocno kryjący podkład aby zamaskować widoczne gdzieniegdzie pozostałości po siniakach oraz podkrążone od płaczu oczy. Dokończyła makijaż, złapała za kufer z kosmetykami i udała się do wyjścia zgarniając po drodze długi, luźny sweter i kluczyki.
Rozsiadła się wygodnie, zaciągając się zapachem skóry. Mogła by siedzieć w tym aucie godzinami. Czuła się w nim tak bardzo bezpieczna. Nie raz uciekała z mieszkania, zamykała się w aucie i zasypiała na fotelu. Potrząsnęła energicznie głową odganiając nieprzyjemne wspomnienia.
Przekręciła kluczyk w stacyjce i pomknęła w dobrze jej znanym kierunku.

***

Szła korytarzem pogrążona w swoich myślach, gdy nagle wychodząc zza rogu z impetem w kogoś uderzyła, mocno tłukąc tyłek. Rękoma asekurowała kufer aby nic się nie zniszczyło.
Podniosła wzrok, a jej oczom ukazał się wysoki, postawny, dobrze zbudowany i cholernie przystojny mężczyzna. Patrzył na nią z góry swoimi granatowymi oczyma, rzucając jej zadziorne spojrzenie.
Podniosła się szybko rozmasowując swoje pośladki i udając, że nie widzi wyciągniętej ręki mężczyzny.
    - Uważaj jak chodzisz!
    - To samo mógłbym powiedzieć tobie. Trzeba patrzeć przed siebie.
    - To ty mnie potrąciłeś!
    - Nic ci nie jest?
    - Nic ci do tego- parsknęła próbując go wyminąć.
    - Dziwna jesteś- założył ręce za głowę- Normalnie dziewczyny skaczą z radości gdy się na mnie natkną.
    - A niby czemu???- zrobiła zdziwioną minę.
    - Bo jestem super- wyszczerzył idealnie białe zęby- Nie złość się, złość piękności szkodzi- powiedział nachylając się w jej kierunku aby przyjrzeć się jej twarzy.
Odsunęła się energicznie. Mężczyzna uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu i dotknął jej koczka.
    - Do zobaczenia, Odango.
    - Wątpię- syknęła ze złością idąc w swoją stronę.
Oglądnęła się jeszcze za siebie. Mężczyzna stał obserwując ją uważnie ciemnymi oczyma i machając do niej ręką.
    - Co za kretyn...- szepnęła do siebie przewracając oczami.

***

    Machnęła Sakurze ręką na znak przywitania, zgarnęła z jej biurka swój kubek z kawą i wpadła do gabinetu Minako.
    - Usagi!- ucieszyła się widząc przyjaciółkę.
    - Wybacz spóźnienie. Ale spotkałam na swojej drodze jakiegoś kretyna.
Kątem oka zauważyła jakiś ruch przy szklanej ścianie.
    - Pozwól, że przedstawię ci Three Lights. To Taiki, a to Yaten. Zrobimy sobie małą sesję w naszym studiu. Przygotujesz ich do zdjęć. Czekamy tylko jeszcze na Seiyę.
    - Pewnie włóczy się po budynku za jakimiś panienkami- parsknął z niesmakiem Yaten, odrzucając grzywkę do tyłu.
Jak na komendę drzwi pomieszczenia zostały szeroko otwarte.
    - Już jestem!
Usagi odwróciła się w kierunku drzwi.
Zakrztusiła się kawą widząc kto wszedł do gabinetu.
    - To ty???!!- wskazała na niego palcem.
    - Odango! A nie mówiłem, że się jeszcze zobaczymy?
    - Znacie się?!- zdezorientowana Minako patrzyła to na jedno, to na drugie.
    - Można tak powiedzieć- Seiya mrugnął do Usagi, na co odpowiedziała tylko naburmuszoną miną i wykwitem rumieńców na policzkach niczym nastolatka.
    - Sakuro! Zaprowadź Three Lights do studia. My zaraz dołączymy.
Minako cierpliwie poczekała aż Sakura zamknie za sobą drzwi.
    - Usagi????? Masz mi coś do powiedzenia??- posłała jej pytające spojrzenie.
    - Nawet nie pytaj...- przewróciła oczami.
    - To ja gonie za nimi, flaki sobie wypruwam żeby podpisać z nimi kontrakt a ty po prostu znasz się z Seiyą???!- powiedziała na jednym wdechu Minako.
Usagi pobieżne opowiedziała jej historię "poznania" Seiyi.
    - Teraz rozumiem ale to nie powód żeby go skreślać. Jest po prostu bezpośredni i ma specyficzne poczucie humoru. A teraz schowaj dumę do kieszeni, jesteś mi bardzo potrzebna. Przygotuj ich do sesji zdjęciowej. A jeśli się zgodzą będziesz ich przygotowywać do koncertów, wywiadów itp.
    - O nie... To jednorazowe zlecenie.
    - Usagi, nie bądź niemądra, jeśli będą zadowoleni podpiszesz z nimi umowę i uwolnisz się od tych rozkapryszonych modelek.
    - No nie wiem... Nie wiem co gorsze...

***

    Zapukała do garderoby. Otworzył jej uśmiechnięty Taiki. Szybko zabrała się za swoją pracę. Odniosła wrażenie, że Taiki to bardzo miły i inteligentny facet, Yaten jest trochę kapryśny ale da się go lubić. Natomiast Seiya... po prostu działał jej na nerwy. Znała go ledwo godzinę a już wiedziała, że nie polubi nowego podopiecznego Minako.
Usadowił się wygodnie na fotelu i rozłożył ręce.
    - Jestem cały twój.
    - Niedoczekanie- syknęła bardziej do siebie niż do niego, nachylając się nad swoim kuferkiem.
    - Słyszałem!- wyszczerzył idealnie białe zęby w szerokim uśmiechu.

Czuła się nieswojo widząc jak na nią patrzy.
    - Mam coś na twarzy?- spytała ironicznie.
    - Masz bardzo piękną twarz... Wyskoczymy na jakąś kawę?
Popatrzyła na niego zaskoczona komplementem i tym jaki jest bezpośredni. Po chwili zaskoczenie ustąpiło złości.
    - Już piłam, poza tym jestem już zajęta- mówiąc to wskazała palcem na swoją dłoń z pierścionkiem. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął bliżej aby zobaczyć pierścionek. Na jego twarzy zaczął błąkać się uśmiech.
    - Bardzo... Hmmm... oryginalny...- powiedział powstrzymując się żeby się nie roześmiać- Poza tym, jak to mówią? Nie ma takiego wagonu którego nie można odczepić?
Wyrwała mu rękę ze złością i zaczęła go przygotowywać.

    Seiya wstał z fotela, górował nad nią swoją sylwetką.
    - Dzięki Odango- machnął jej ręką i wyszedł z pokoju.
    - Trzymajcie mnie, bo mu przywalę...

***

    Po dwóch godzinach sesja dobiegła końca,
Siedziała spokojnie w gabinecie Minako, gdy ta wpadła z impetem do pomieszczenia.
    - Chcą ciebie! I nikogo innego. Nawet nie zdążyłam im ciebie polecić i odpowiednio zareklamować! Sami to zaproponowali.
    - Mowy nie ma. Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko ale o tym zapomnij... I nie rób mi tu wielkich, proszących oczu szczeniaczka...

środa, 16 września 2015

Rozdział 3

    Było już bardzo późne popołudnie gdy zmęczona Usagi wjeżdżała windą na 20. piętro ich apartamentu. Przestępowała jednak energicznie z nogi na nogę niecierpliwie czekając aż winda wjedzie na odpowiednie piętro. Koniecznie chciała zdążyć zrobić mu kolację zanim wróci z uniwersytetu. Trzymając zakupy w jednej i drugiej ręce a klucze w zębach praktycznie biegiem puściła się do drzwi mieszkania.
Z ulgą stwierdziła, że nie ma go jeszcze w domu, więc zrobi mu niespodziankę. Usłyszała znajomy dźwięk dzwonka telefonu. Aby nie tracić czasu założyła bezprzewodową słuchawkę na ucho.
    - Tak, Minako???
    - Mam ich!!!- wykrzyknęła Mina.
    - No widzisz! Mówiłam, że wszystko pójdzie po twojej myśli.
    - Kochana, wbrew pozorom wcale nie było tak kolorowo jak ci się wydaje.
    - Taaaaaak???- nie dowierzała Usagi.
    - Mają charakterek. To znaczy Taiki był jedyną konkretną osobą, z którą dało się normalnie porozmawiać. Seiya stwierdził, że i tak będzie lepiej niż z poprzednim managerem a Yatenowi było wszystko jedno. Co za ignorant!- oburzyła się.
    - Już widzę, że przypadniecie sobie do gustu- uśmiechnęła się podnosząc jeden kącik ust w uśmiechu.
    - Nie ważne. I tak dam sobie z nimi radę. Nie mam się z nimi przyjaźnić tylko pracować.

Rozmawiały jeszcze chwilę po czym Minako musiała się rozłączyć, bo wzywały ją sprawy zawodowe.
Usagi powoli kończyła kolację. Nakryła do stołu. Wskoczyła pod prysznic. Siniaki na rękach powoli zaczynały blednąć. Potarła je mimowolnie przywołując niechciane wspomnienia. Ubrała się szybko, zapaliła świece na stole i włączyła nastrojową muzykę. Za oknem zaczynało się ściemniać. Po paru minutach usłyszała, że drzwi się otwierają.
Wyszła mężczyźnie naprzeciw.
    - Mamoru... witaj- wspięła się na palce aby go pocałować.
Mamoru od niechcenia oddał pocałunek. Usagi spojrzała na ukochanego. Jego oczy były zimne i nieco zamglone. Wyczuła lekką woń alkoholu, którą starał się zamaskować perfumami, którymi niedawno się skropił oraz miętową gumą.
    - Zrobiłam ci na kolację...- udając, że nie zauważyła niczego próbowała nawiązać rozmowę.
    - Jadłem na mieście- uciął jej w pół zdania, rzucając swoją aktówkę w przedpokoju minął Usagi i zostawiając ją w lekkim osłupieniu poszedł do łazienki nawet nie spoglądając na pięknie zastawiony stół. Zgrzyt zamykanego zamka w łazience wyrwał ją z zamyślenia. Łzy zasłoniły jej widok. Zrobiło się jej cholernie przykro , że jej starania poszły na marne. Podążyła do jadalni, usiadła do stołu, samotnie zjadła kolację, zgasiła świece. Oparła łokcie o blat i schowała twarz w dłoniach. Po upływie pół godziny usłyszała jak wychodzi z łazienki. W półmroku panującym w ich mieszkaniu Usagi zobaczyła jego sylwetkę zbliżającą się w jej kierunku. Sięgnął po stojący na stole kieliszek z winem. Wypił go jednym haustem. Następnie rzucił nim o ścianę. Usagi podskoczyła ze strachu zaskoczona jego nagłym napadem. Szkło rozprysło się na drobne kawałki po podłodze.
Mamoru wytarł usta wierzchem dłoni. Podszedł do Usagi, złapał ją za wilgotne jeszcze włosy i siłą zmusił żeby wstała. Nadal trzymając ją za włosy zaciągnął do sypialni. Rzucił na łóżko i zdarł z niej ubranie. Bieliznę roztargał.
Łzy spływały po jej pięknej twarzy mocząc poduszkę. Próbowała się opierać, choć i tak wiedziała, że nie ma z nim żadnych szans.
    - Mamoru... Mamoru... proszę... sprawiasz mi ból.. nie rób mi tego...- prosiła błagalnym głosem przez łzy.
    - Milcz!- krzyknął i ścisnął mocniej swój uścisk na jednym i drugim przedramieniu- Nienawidzę cię...- wycedził przez zęby. Usagi jęknęła z bólu- Nienawidzę cie za to, że tutaj wróciłem.
    - Mamoru... przecież wróciłeś tu dla mnie...
    - I dlatego tak bardzo cię za to nienawidzę. Mogłem mieć pracę w Stanach ale wróciłem do ciebie... Nadajesz się tylko do jednego.

Po tych słowach siłą wziął to czego chciał. Usagi przestała się bronić, czekała aż to wszystko po prostu się skończy. Wiedziała, że zaraz będzie po wszystkim i da jej spokój. Musiała tylko wytrzymać. Na koniec wymierzył jej siarczysty policzek.
    - Umiesz tylko płakać, od zawsze tylko to potrafiłaś robić najlepiej- mówiąc to ciężko opadł na drugą stronę łóżka.
Po chwili usłyszała jak uspokaja się mu oddech i zasypia. Powoli, ostrożnie zsunęła się z łóżka, bezszelestnie podążyła do łazienki.
Stojąc przed lustrem dotknęła gorejącego i piekącego policzka. Szybko pobiegła do kuchni, wyciągnęła lód i przyłożyła go do twarzy.
Wzięła prysznic, zmywając z siebie zapach Mamoru.
    - Zmieni się, na pewno się zmieni... Jeszcze trochę... Na pewno się wszystko naprostuje...- szeptała do siebie powtarzając te słowa jak mantrę, równocześnie pocierając ostrą gąbką swoje delikatne ciało.


czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 2

    - Usagi! W jakim ty świecie żyjesz?!- wykrzyknęła Minako otwierając oczy i gestykulując rękoma.
    - Siedź spokojnie, bo zaraz będziesz wyglądać nie jak seksowna kotka tylko panda!- Usagi skarciła ją wzrokiem- Ale możesz mi o nich opowiedzieć.
    - Boże, Usagi, każdy ale to każdy w tym kraju o nich słyszał! Czasami się zastanawiam gdzie ty się uchowałaś przez te lata...
Otóż tak, Usagi bardzo zmieniła się na przełomie lat szkolnych a studiów. Wydoroślała, spoważniała, generalnie nie było śladu po tej beksie z liceum. Poza tylko zamiłowaniem do jedzenia i charakterystyczną fryzurą oraz pogodnym usposobieniem do wszystkich. Usagi pokochała naukę na studiach, bo wreszcie robiła to co lubi, nawet polubiła angielski.
    - To trzej bracia Kou Taiki, Kou Seiya oraz Kou Yaten. Niezwykle utalentowani, sami piszą swoje teksty, no i mają nieziemskie glosy. Nie wspomnę już o tym, że są przystojni.
Widząc zachwyt przyjaciółki spojrzała na nią unosząc brwi. Minako otworzyła oczy czując na sobie wzrok Usagi.
    - No co? Znasz moje żelazne zasady, żadnych związków z podopiecznymi- uniosła dłoń w geście przysięgi- Ale popatrzeć i pomarzyć wolno.
Usagi zachichotała.
    - Ok. Zamykaj oczy z powrotem, bo za chwilę przy tym twoim całym gestykulowaniu będziesz mieć kreski na czole.
Usagi kontynuowała makijaż.
    - Wiesz o co mi chodzi- zaczęła Mina- dzięki nim powiększę swój prestiż. Własnie zakończyli współpracę z poprzednim menadżerem i podobno rozstali się w niezbyt przyjaznych okolicznościach. Gość trochę ich wykorzystał. Z resztą trudno mówić w showbiznesie o przyjaźniach. To czysty biznes. Tak czy inaczej bardzo mi zależy żeby ich przeciągnąć na moją stronę, tym bardziej, że nie jako jedyna się o nich staram.
    - Minako, z twoją urodą i niezamykającą się buzią na pewno ci się uda- stwierdziła Usagi. Na twarzy Minako zagościł szeroki uśmiech- nie ciesz się tak bardzo tylko wciągnij policzki.
Usagi po chwili skończyła makijaż. Minako z zadowoleniem przejrzała się w lustrze.
    - Jesteś wielka!- zapiszczała- myślę, że teraz na pewno są moi!
    - Nie przesadzaj, nawet gdybyś ubrała się w worek pokutny to wszystkich byś olśniła.

Usagi rozsiadła się wygodnie na kremowej sofie z kawą w dłoniach. Obok niej usiadła Minako. Sofa zwrócona była na wielką przeszkloną ścianę. Niebo coraz bardziej się rozjaśniało. Gdzieś daleko zaczynało majaczyć słońce. Różowe chmury powoli zmieniały kolor.
    - Uwielbiam takie poranki- szepnęła Usagi jakby bojąc się, że głośniejszy ton głosu zniszczy tę magiczną chwilę- To takie niezwykłe...
Jej słowa potwierdził pomruk Miny.
    - Tak... I pomyśleć, że dawniej notorycznie spóźniałyśmy się do szkoły na zajęcia przegapiając takie cuda.
Obie wybuchły śmiechem wspominając kary nauczycieli za spóźnialstwo.
    - Przepraszam, że zawsze ściągam cię tu tak wcześnie...-Minako miała wyrzuty sumienia.
Usagi uniosła dłoń, dając tym samym znak żeby Minako skończyła.
    - Mina... Wiem, że jesteś zajęta w ciągu całego dnia. Doskonale wiem na czym polega twoja praca, bo sama siedzę w tym showbiznesie po uszy. Przestań się tłumaczyć- Usagi uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki- Gdyby nie to, to przesypiałybyśmy takie piękne wschody słońca- Minako także się uśmiechnęła radośnie- Poza tym, wiesz dobrze, że ja także nie jestem czasowa. Dziś muszę się wyrobić z dwiema sesjami zdjęciowymi do reklam. i to w dwóch różnych częściach miasta. Mam nadzieję, że zdążę. Czasami dobrze by było zatrzymać się na chwilę...Szczególnie TY!- wskazała palcem na Minako.
    - Co ja?!- wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
    - Mówiłaś, że musisz odpocząć trochę od tej całej bieganiny, gwiazd, gwiazdeczek i ich problemów.
    - Hmmm... Może tego lata...- zamyśliła się blondynka- może wreszcie poznam kogoś, kto pozwoli mi się oderwać od codziennego zgiełku... Kto wytrwa to ze mną, zrozumie moją pracę i będzie wyrozumiały... Ale!- Minako klasnęła w dłonie- Na razie czeka mnie rozmowa z Three Lights. I tylko to teraz zajmuje moją głowę. O urlopie pomyślę końcem czerwca.
    - Nie masz myśleć tylko się na niego wybrać- Usagi zmrużyła powieki udając, że patrzy wrogo na przyjaciółkę- Ok Mina, muszę się powoli zbierać.
Usagi wstała i odłożyła wysoką szklankę po kawie. Zaczęła powoli pakować kosmetyki
    - A jak się wam układa?
Usagi mimowolnie cała się spięła.
    - Dobrze...
    - Usagi?- Minako od razu wyczuła dziwny ton w glosie Usagi.
Nie odwracając się udawała, że dalej układa coś w kuferku. Tak naprawdę, to chciała aby łzy, które zaszkliły jej oczy szybko znikły, żeby Minako nie zadawała zbyt dużo pytań.
    - Ostatnio się trochę pokłóciliśmy- powiedziała opanowanym głosem- wiesz jak nie lubię się z nim sprzeczać...
Minako podeszła do stojącej tyłem przyjaciółki, położyła jej rękę na ramieniu powoli odwracając Usagi do siebie.
    - Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Zawsze. Nie przejmuj się facetami, czasami mają swoje humory.
Przytuliła ją mocno do siebie. Usagi odetchnęła z ulgą.
'Niczego nie zauważyła...'

    - Wiem- uśmiechnęła się Usagi- A teraz muszę zmykać bo o ósmej zaczynam pierwszą sesję, a muszę wymalować kilka modelek.
    - W porządku- Minako odprowadziła Usagi do wyjścia. Przytuliła ją jeszcze raz i cmoknęła w policzek- Życz mi szczęścia!- zawołała za odchodzącą w kierunku windy Usagi.
Prawie przy drzwiach windy blondwłosa odwróciła się i wystawiając język przyjaciółce krzyknęła:
    - Nie potrzebujesz go!!!
I obie wybuchły śmiechem. Minako zdążyła jeszcze pomachać Usagi zanim zniknęła za drzwiami windy.
Zjechała do podziemnego garażu i podeszła do własnego miejsca parkingowego, które znajdowało się obok miejsca Miny. Usagi przewróciła oczami i pokręciła głową.
'Minako , uwielbiasz rozwalać pieniądze'

Z drugiej strony jednak była jej wdzięczna, bo w każdej chwili mogła ją odwiedzić i mieć pewność, że zawsze będzie mieć miejsce, bo chociaż parking był gigantyczny to znalezienie miejsca graniczyło z cudem.
Wrzuciła swój kuferek na tylne siedzenie swojego Mustanga. Kolejny przekręt Miny, uśmiechnęła się pod nosem. Zawsze wiedziała, że podobają się jej szybkie samochody a w szczególności Mustangi. Załatwiła więc edycję limitowaną V8 GT Coupe The Black. Podsunęła podstępnie jeden egzemplarz do salonu i wtedy Usagi przepadła, musiała go kupić. Dobrze wiedziała, że to jeden z czterdziestu sztuk wyprodukowanych specjalnie na rynek japoński więc była jej wdzięczna, bo przez swoje znajomości Minako potrafiła dużo załatwić.
    - Mam nadzieję, że uda ci się złapać kolejne gwiazdy.
Wyjęła mała karteczkę ze schowka, odcisnęła swoje usta w kolorze fuksji i napisała 'Powodzenia'. Wcisnęła karteczkę za wycieraczkę jej Range Rovera i wsiadła do swojego samochodu. Założyła ciemne okulary i przekręciła kluczyk w stacyjce, włączyła swoje ulubione ballady z lat '80. Wyjeżdżając z parkingu mijała inne auta pracowników kilku korporacji mieszczących się w biurowcu, którzy własnie zjeżdżali się do pracy. Po paru minutach była już na autostradzie i mknęła na drugi koniec miasta.

Godzinę później Minako Aino wsiadała do swojego auta trzymając w dłoni karteczkę od przyjaciółki. Uśmiechnęła i położyła ją na siedzeniu pasażera.
Dotarła do modnej restauracji gdzie miała czekać na muzyków. Gdy zamówiła kawę po chwili zjawili się wszyscy trzej. Mogli więc zasiąść do negocjacji.

środa, 1 lipca 2015

Prolog

    Padło kilka strzałów.
Dosłownie słyszała jak kule świszczą i szarpią jej klatkę piersiową. Kobieta o piaskowych włosach osunęła się na ziemię. Zdążyła ją tylko złapać za ramiona starając się zamortyzować upadek.
    - Nie! Proszę, nie!!- krzyczała wciskając twarz w jej zakrwawioną koszulę, w ustach poczuła metaliczny smak krwi.
Poczuła dłoń na swojej głowie. Spojrzała jej w oczy. Wzrokiem zadała nieme pytanie.
    - To była moja praca. Chronić ciebie Kociątko.
    - Proszę, nic nie mów. Wyjdziesz z tego. Zaraz się tobą zajmą.- dociskała swoją suknię do jej ran starając się zatamować krew.
Blady uśmiech zagościł na jej twarzy. Po chwili opadła głową na jej kolana a piaskowe włosy przysłoniły część twarzy.
    - Nieeeeeee!!!!!!.....- zaczęła panicznie krzyczeć wpadając w histerię.
Podniosła swoje zakrwawione dłonie na wysokość oczu. Zaczęła cała się trząść. W ogóle nie zauważała całego chaosu, który zapanował dookoła dosłownie w kilka sekund.
Po krótkiej chwili dobiegł do niej długowłosy mężczyzna. W jednej sekundzie złapał ją w pasie i podniósł do góry z ziemi. Zasłaniając swoim ciałem zaczął ją wynosić z miejsca strzelaniny.
Znów padły strzały.
Czuła jak szarpnęło dwukrotnie jego ciałem.
    - Kurwa!- zaklął siarczyście krzywiąc się z bólu.
Dochodząc do auta zaczął wciskać ją na tylne siedzenie, drugą ręką wyciągnął swoją broń. Oddał kilka strzałów w kierunku potencjalnego napastnika.
    - Jedź! Jedź! Jedź!!- krzyknął do kierowcy, w ostatniej chwili wskakując do auta.

Łapiąc się za bark, spojrzał na drugi koniec siedzenia.
Siedziała w zakrwawionej, jasnej, wyszywanej złotymi nićmi sukni, skulona w kłębek z kolanami przyciągniętymi do brody i ze złami spływającymi po policzkach.
Dotknął swojego ucha.
    - Tu Czerwona Gwiazda, Wietrzny Wojownik nie żyje, Królik bezpieczny. Bez odbioru.
Westchnął ciężko. Oparł się o siedzenie. Nadal patrząc na nią pomyślał jak bardzo jej teraz nienawidził. Nigdy za nią nie przepadał ale dziś przelała się czara.
Jej bezsilność go denerwowała. Syknął dotykając miejsca gdzie z dwóch ran sączyła się krew. Wyciągnął broń z kabury i położył na tapicerce samochodu.
Zerknęła na pistolet i krwawe ślady na kremowej skórze. Zrobiła jeszcze większe oczy.
    - Słucham- ponownie dotknął słuchawki z mikroportem. Słuchał z uwagą dobrych kilka minut- Zrozumiałem. Bez odbioru.
Klepnął w ramie kierowcę, który zdążył już wjechać na autostradę i pędził w szalonym tempie. Szepnął mu coś i ponownie oparł się o siedzenie. Spoglądając na nią jeszcze raz zauważył, że drży. Z bólem malującym się na jego twarzy zdjął marynarkę, przysunął się i zarzucił ją na jej drobne ramiona. Zaskoczona podniosła głowę, jej oczy znalazły się na wysokości jego klatki. Zauważyła wielką plamę krwi na jego lewym ramieniu, która biła czerwienią na białej koszuli. Przerażona odsunęła się energicznie do tyłu tłukąc głowę o szybę drzwi.
    - Jesteś ranny...- wyszeptała.
Spojrzał na swoją koszulę. Następnie popatrzył w jej niebieskie oczy, rozszerzone do granic możliwości. Mimowolnie spojrzała na jego usta, które teraz tworzyły cienką linię. Był tak blisko niej, że czuła ciepło bijące od niego. Jednak patrząc w jego granatowe oczy czuła tylko przejmujący chłód. Nic jej nie odpowiedział, wyjął tylko papierosy z bocznej kieszeni marynarki, po czym odsunął się od niej jakby chciał się odgrodzić niewidzialnym murem. Odpalił papierosa zaciągając się długo. Z poręcznego minibarku wyjął Johnniego Walkera z niebieską etykietą, wrzucił niedbale lód do szklanki i zalał alkoholem. Pierwszą szklankę wypił jednym haustem, drugą powoli sączył. Odwrócił głowę w stronę swojej szyby żeby nie musieć patrzeć na nią. Skupił się na smugach świateł, które zostawiały mijane przez nich samochody.

Nie usłyszawszy żadnego słowa z jego ust i widząc co robi mężczyzna, skrzywiła się. Zachowywał się jakby nic się nie stało w przeciągu kilkudziesięciu minut.
    'Czy śmierć Haruki nic dla niego nie znaczy??? Co za dupek. Nienawidzę go...'

czwartek, 18 czerwca 2015

Legenda o króliku (part III)

          - Usagi, nic ci się nie stało??- zaniepokoiła się Minako- te idiotki pchały się jak stuknięte!
          - Nie, wszystko w porządku...
          - Oczy bym im wydrapała gdyby ci coś zrobiły- mówiąc to uderzyła pięścią o otwartą dłoń- A tak swoją drogą to Seiya cię złapał!
          - Kto???
          - Seiya, ten z czarnymi włosami.
          - Aha... Przepraszam cię Minako... Chodźmy tam, chciałaś ich poznać.
W tym momencie na drodze stanęła im szczupła, niebieskowłosa dziewczyna.
          - Muszę poprosić was abyście wyszły.
          - Co takiego?!- oburzyła się Minako.
          - Ja bardzo przepraszam,to moja wina, ona nic nie zrobiła.
          - Proszę chodźcie za mną.
Ami skinęła na dwójkę postawnych ochroniarzy. Dała im jakieś wytyczne i wszyscy podążyli ku tylnemu wyjściu.
          - Co za zołza!- syknęła Minako, cala aż kipiała ze złości, że okazja poznania chłopaków przejdzie jej koło nosa- Gdyby nie te dwa goryle skopałabym jej tyłek.
Słowotok Minako przerwało zatrzymanie się Ami przed tylnymi drzwiami budynku.
          - Proszę, to przepustki dzięki którym wejdziecie do klubu. Auto dla was jest już podstawione. Jesteście zaproszone na after party. Zobaczymy się na miejscu. Jeśli miałybyście jakieś problemy tu jest mój numer- Ami wcisnęła wizytówkę w dłoń zszokowanej Minako- Ale już uprzedziłam kogo trzeba.
Niebieskowłosa uśmiechnęła się serdecznie do dziewczyn.
          - Takashi, dopilnuj aby dojechały bezpiecznie na miejsce. Ja muszę wracać.
Odchodząc pomachała do dziewczyn i oddaliła się szybkim krokiem.
Minako i Usagi mechanicznie jej odmachały.
Wyszły na zewnątrz, ochroniarz otworzył drzwi czarnego suv'a. Minako wskoczyła szybko do środka. Usagi jak w transie poszła w jej ślady. Usiadła wygodnie na fotelu z czarnej skóry. Dotknęła zimnego materiału dłońmi.
          - Wyobrażasz sobie?! Jedziemy na imprezę razem z Three Lights!!!- Minako znowu wyrzucala z siebie potok niekontrolowanych słów- Nie wytrzymam! To jeszcze lepsze niż wejście za kulisy!!! Usagi, coś z tobą nie tak?- po chwili zdała sobie sprawę, że jej przyjaciółka siedzi cicho obok i od kilku minut nie odezwała się ani słowem.
          - Nie podoba mi się to Mina... Tu coś nie gra...
          - Żartujesz sobie?!
          - Dlaczego akurat my? Było wiele pięknych dziewczyn.
          - Usagi Tsukino, istnieje coś takiego jak łut szczęścia. Miałyśmy go więcej niż reszta.
          - Nie sądzę...- skrzyżowała ręce na piersiach i odwróciła głowę do szyby patrząc na mijane światła miasta.
Dla Minako było to znakiem, że to najlepszy moment na uciszenie się, bo i tak nie wskórałaby nic swoją rozmową.
Usagi pogrążyła się w swoich myślach, ściskając w ręku swój wisiorek. Znów pojawił obraz jego oczu. A w głowie ciągle huczało jej jego imię. Seiya... Czemu wywoływał w niej takie uczucia? Czemu czuła jakby był jej bliski?...

***

Jechał skupiony w limuzynie. Milczący. Krople wody kapały mu na czarną koszulę z mokrych jeszcze włosów po niedawnym szybkim prysznicu. Z półprzymkniętych powiek patrzył na mijane latarnie, które co jakiś czas rozświetlały wnętrze samochodu.
Taiki obejmował czule Ami na sąsiedniej kanapie. Yaten siedział obok nich, sącząc wolno jakiś trunek. Za radą Taikiego postanowił dać spokój Seiyi.
Czarnowłosy cieszył się z tego, że żaden z chłopaków nie przeszkadza mu w jego przemyśleniach.
A miał o czym myśleć. Jego umysł dosłownie bombardowały tysiące myśli przewijające się jedna za drugą.
Jego cały plan odnalezienia jej uległ nieco zmianie. I choć z jednaj strony cieszył się niezmiernie, to z drugiej kompletnie nie wiedział co robić. Co jej powie? Nie był przygotowany na to, że ona go nie rozpozna. Czyżby zapomniała o nim? Nie mógł znieść tej myśli. On przez tyle lat pamiętał i pielęgnował wspomnienia z nią związane. Pamiętał o niej. Każdego dnia.
A jeśli się mylił? Przez tyle lat żył wyobrażeniem dziewczyny dziewczyny, którą pamiętał z czasów dzieciństwa. Może sam sobie stworzył iluzję, która w realnym świecie nie ma racji bytu?
Przez nią nie potrafił nigdy zbudować normalnej i dłuższej relacji z innymi dziewczynami.
Nawet gdy w jego życiu pojawiła się piękna piosenkarka o kruczoczarnych włosach, to wytrzymał tylko tyle ile trwało ich wspólne tournee. Prawdę mówiąc to odetchnął z ulgą kiedy z nią zerwał.
Wyimaginowany obraz Usagi nie dawał mu spokoju. Ciągle powtarzał sobie, że ona na niego czeka, że tęskni, że go potrzebuje.
Jakże mocno rozczarowała go rzeczywistość...
Zastanawiał się czy to wszystko ma naprawdę sens. Jednak gdy ją dziś zobaczył, stanął jak oczarowany. Jej widok przeszedł jego najśmielsze oczekiwania. Nie raz wyobrażał sobie jak mogłaby wyglądać jako dorosła osoba. Tego co zobaczył dziś się nie spodziewał. Zobaczył cholernie seksowną młodą kobietę. Piękna twarz, pociągające ciało oraz ta fryzura niezmieniona od lat nadająca jej dziewczęcego uroku.
Uśmiechnął się do siebie wspominając moment gdy na chwilę wpadła w jego ramiona. Serce zabiło mu mocniej przypominając sobie jej cudowny zapach choć całe zdarzenie trwało ułamki sekund, jego zmysły zarejestrowały najmniejsze szczegóły z nią związane.
Wiedział już, że musi postawić wszystko na jedną kartę. Zbyt długo na nią czekał, za bardzo tęsknił, a teraz jeszcze szaleńczo jej pragnął i sam przed sobą musiał przyznać, że zwykła przyjaźń mu nie wystarczy i nie będzie go satysfakcjonować. Zrozumiał, że są sobie pisani, bo to przecież musi być przeznaczenie.

Jego rozmyślania przerwało zatrzymanie się limuzyny.
         - No, to czas zaszaleć!- Yaten klepnął go mocno w ramię uznając najwyraźniej, że czas na przemyślenia Seiyi właśnie dobiegł końca i na powrót może zacząć zarzucać go zbędnymi pytaniami- Będziesz jej szukał wśród tego tłumu?
Taiki przewrócił oczami.
Weszli do środka. Impreza na dobre się zaczęła.
Po przedarciu się przez tłum ludzi, udali się do loży znajdującej się praktycznie piętro wyżej ze ścianą ze szkła gdzie był doskonały widok na cały klub i dodatkowo wyjście na taras na zewnątrz.
Seiya rozglądnął się po pustym pomieszczeniu. Niewiele myśląc zbiegł po schodach z powrotem na dół. Po chwili pojawiła się Minako w towarzystwie ochroniarza.
          - Cześć- uśmiechnęła się niczym nie skrępowana- Jestem Minako- rozejrzała się wokoło- A gdzie Usagi?
Ami podniosła się z miejsca.
          - Seiya pobiegł jej szukać. Takashi co się dzieje? Nie zauważyliście, że gdzieś zniknęła?
          - Zeszliśmy razem z panną Aino na dół, chciała potańczyć. Panna Tsukino miała tu zostać. Nikt nie odnotował tego, że się stąd ruszała.

Nagle do pomieszczenia wbiegł zdyszany Seiya. Złapał Minako za ramię i pociągnął zmuszając ją żeby się odwróciła.
          - Gdzie ona jest?!
Minako otworzyła buzię zaskoczona nagłym wtargnięciem Seiyi, nie mogąc wykrztusić ani słowa.
          - Spokojnie, Seiya- Taiki jak zwykle próbował załagodzić sytuację- Ami sprawdza czy inni ochroniarze jej nie widzieli.
Po paru minutach wymiany informacji Ami rozłączyła rozmowę.
          - Rozmawiałam z szefem ochrony klubu i według niego nikt nie wyszedł z klubu, a jedynymi schodzącymi na dół byliście wy.
          - Nie mogła przecież wyparować!- Seiyi kończyła się cierpliwość, gdy spojrzał na drzwi prowadzące na taras. Doskoczył do nich i szybko za nimi zniknął.
          - Pozwól- Yaten ujął dłoń Minako- mam nadzieję, że ten idiota skaczący jak poparzony kawą nie wystraszył cię zbytnio?
          - O co mu chodziło? I gdzie Usagi?
          - Nie wiem- skłamał- Ale jeśli jej tam nie ma to nie martw się, gwarantuję ci, że Seiya zaraz przetoczy się przez całe pomieszczenie jak huragan. Czego się napijesz?
          - Czegoś mocnego...
Yaten nacisnął odpowiedni guzik.
          - Dwie wódki z lodem.

***

          Nie miała ochoty tańczyć, więc Minako sama podążyła na parkiet zniecierpliwiona czekaniem na swoich idoli.
Rozejrzała się po loży. Lekko przyciemnione światło sączyło się z kilku kinkietów na ścianach. Zauważyła drzwi prowadzące na zewnątrz. Postanowiła zaczerpnąć świeżego powietrza. Wyszła na wielki taras znajdujący się poza klubem. Wciągnęła chłodne nocne powietrze głęboko w płuca. Próbowała uporządkować myśli i uspokoić serce tłukące się jej w piersi.
Nie rozumiała tego wszystkiego i najchętniej poszłaby stąd do domu, jednak ciekawość wzięła górę a poza tym nie mogła zostawić roztrzepanej Minako samej.
Ponownie zaciągnęła się powietrzem i słodkim zapachem rozmieszczonych wokoło kwiatów. Spojrzała w niebo na majestatyczną tarczę Księżyca wiszącego na niebie.
Gdzieś na dole miasto wyciszało się i kładło spać, było już dobrze po północy.
Ciszę przerywał tylko zduszony dźwięk muzyki dochodzący z klubu.
Oparła łokcie na poręczy a głowę podparła dłońmi. Nie wiedziała ile stała patrząc w niebo. Z resztą mogłaby to robić godzinami. Wtedy totalnie gubiła poczucie czasu i rzeczywistości.
Poczuła lekki podmuch wiatru. I nagle powietrze się zmieniło. Pachniało nieziemsko i niezwykle pociągająco. Zrozumiała, że ktoś za nią stoi.
          - Piękny, prawda?- usłyszała głos za sobą.
Odwróciła się nerwowo.
Zobaczyła czarnowłosego chłopaka z koncertu z uniesioną do góry głową, wpatrzonego w Księżyc. Powoli opuścił głowę zatrzymując spojrzenie na jej twarzy. W blasku Księżyca błysnęły dwa kolczyki.
          - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. Jestem Seiya.
          - Usagi- zdołała tylko wydusić z siebie swoje imię i podać mu rękę.
Poczuła dreszcz przebiegający przez całe jej ciało gdy dotknęła jego gorącej dłoni. Poczuła też, że jej dłonie są wręcz lodowate.
          - Nie jest ci zimno?- zapytał z troską.
          - N-nie, nie. Wszystko w porządku.
          - Może wejdziemy do środka? Dołączymy do reszty?
Potrząsnęła głową.
          - Wolę zostać tutaj. To wszystko- zrobiła nieokreślony ruch ręką- to nie w moim stylu. Wolę zostać tutaj. Uwielbiam patrzeć na Księżyc.
Seiya uśmiechnął się delikatnie słysząc jej głos. Miał ją tak blisko a zarazem była tak daleko. Zbliżył się jeszcze parę kroków aby stać jak najbliżej. Był wyższy od niej o ponad głowę, spojrzała na niego. Małe krople wody co jakiś czas bezgłośnie spadały z jego mokrych włosów przy każdym ruchu jego głowy na jego twarz i koszulę.
          - Ja też bardzo lubię patrzeć na Księżyc nocą... Wiesz, jest taka legenda...
          - O króliku?- przerwała mu.
Uśmiechnął się szeroko.
          - Tak, o króliku, który piecze pyszne ryżowe ciasteczka.
          - Zawsze chciałam ich spróbować...- rozmarzyła się Usagi ponownie opierając się o barierkę.
Seiya przystanął tuż obok, wyciągną w jej kierunku dłoń.
          - Jedno udało mi się zdobyć.
Popatrzyła zaskoczona na jego dłoń, później na niego. Mrugnął do niej wesoło. Miała uczucie swoistego deja vu ale wzięła ciastko z jego dłoni. Od razu ugryzła połowę. Było pyszne, nie dało się ukryć, że była strasznym łasuchem, więc chciała pochłonąć resztę ciastka ale Seiya złapał ją za nadgarstek i przybliżył do swoich ust.
          - Połowa dla mnie- powiedział patrząc jej w oczy i zjadając resztę ciastka.
          - Hej!
          - No co? Wiesz jak trudno było je zdobyć?- uśmiechnął się łobuzersko.

Patrzyła na jego cudowny uśmiech i iskierki tańczące w oczach. W ogóle cały był cudowny. Cholernie przystojny, uroczy i pociągający. Czuła jakby znała go od lat. Rozmowa z nim przychodziła jej bardzo swobodnie i naturalnie. A rozmowy z płcią przeciwną nigdy nie należały do czegoś z czym nie miała by problemu. Zawsze się peszyła. Zawsze czuła, że gada głupoty i od rzeczy, co dobitnie dał jej odczuć Mamoru Chiba, w którym się dość długo podkochiwała, aż wreszcie czar prysł jak bańka mydlana gdy któregoś dnia prosto z mostu powiedział jej, że nigdy nie zainteresuje się kimś takim jak ona. Była załamana. I znów zamknęła się w sobie. Znów otoczyła się szczelnym murem i dopuszczała do siebie tylko rodzinę i Minako, która pojawiła się u niej z hektolitrami lodów i kartonem chusteczek. Uśmiechnęła się do siebie. Minako... Tylko ona nieustannie próbowała wyrwać ją z jej bezpiecznej samotni. I tylko jej Usagi na to pozwalała.
          - Masz piękny uśmiech.
Powiodła oczami w kierunku jego twarzy i stwierdziła, że się w nią wpatruje. Zdała sobie też sprawę z tego, że stoi z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Speszyła się i oblała rumieńcem. Miała nadzieję, że pomimo pełni, noc skryła jej rozpalone policzki.
          - Masz ochotę potańczyć?
          - J-ja...nie potrafię...to znaczy potrafię ale...- dukała pod nosem czując, że robi z siebie idiotkę.
          - Nie martw się, ja prowadzę.
Nagle poczuła, że ponownie dreszcz przeszył jej całe ciało gdy złapał ją za rękę. Wciągnęła głośno powietrze w płuca, co nie umknęło jego uwadze. Pociągnął ją delikatnie w swoim kierunku zmuszając do ruszenia się z miejsca.
Czuła, że nie może, nie potrafi a przede wszystkim nie chce się mu opierać.
Weszli z zewnątrz do środka klubu. Znaleźli się ponownie w przestronnej, klimatyzowanej loży.
          - O! Znalazła się zguba. Seiya! Wreszcie ją znalazłeś.
Minako zerwała się z miejsca.
          - Wszystko w porządku Usagi?
Dziewczyna poczuła ostry zapach alkoholu.
          - Tak, a u ciebie?- dziewczyna uniosła brew.
Minako zaśmiała się nerwowo. Z pomocą przyszedł jej Yaten.
          - Spoko! Ja się nią zaopiekuję.
Usagi zaniepokojona spojrzała na Seiyę.
          - Yaten- gestem przywołał go aby się nachylił- Zachowuj się i nie schrzań mi tego przez przypadek- wyszeptał, robiąc dłońmi znak cudzysłowu.
Yaten objął Minako w pasie.
           - Chodź od tego nudziarza, idziemy zaszaleć.
Po chwili już ich nie było. Taiki i Ami też gdzieś znikli. Było mu to na rękę. poprowadził Usagi do najbliższej kanapy.
           - Napijesz się czegoś?
           - Czegoś lekkiego. Na pewno nie tego co piła Minako. Jeszcze trochę i będę ją taszczyć do mieszkania. Jedna z nas musi być w miarę trzeźwa.

Po chwili stało przed nią mojito z dużą ilością mięty i lodu. Ledwo zdążyła zamoczyć usta a Seiya przechylił swoją szklankę z whisky. Było widać, że miał ciężki dzień. Oparł się wygodnie, jedna ręką sięgnął po następnego drinka, drugą przełożył wzdłuż jej ramion.
          - Przepraszam, ale miałem ciężki dzień- dokładnie powtórzył jej myśli.
Błyskawicznie pochłonął zawartość następnej szklanki rozgryzając przy okazji kostkę lodu w zębach, zerwał się szybko z miejsca ciągnąc za sobą Usagi.

Schodząc w samo serce klubu uderzyło ich rozgrzane powietrze oraz muzyka dudniąca z głośników. Na parkiecie bawiło się sporo ludzi. Na tyle dużo żeby nie zwracali na siebie uwagi i było na tyle przydymione światło żeby mogli pozostać anonimowi. Natłok ludzi powodował też, że była wręcz przytulona do niego. Zarzucił jej ręce na swoje ramiona a sam trzymał ją w pasie. Poruszając się powoli pozwolił jej dopasować się do rytmu jego ciała i muzyki. Czuła jak krew pulsuje jej w rytmie muzyki. Czuła jak z jego nadal mokrych włosów co jakiś czas spadają zimne krople wody na jej twarz. Zapach jego perfum mieszał się z lepkim wręcz powietrzem i jego ciepłym oddechem pachnącym nutami wypitego whisky. Cała ta mieszanka zapachów działała jakoś dziwnie na jej zmysły, bo całkowicie się w tym zatraciła. Czasami wydawało się jej, że Seiya muska ustami jej czoło.
          - Wreszcie cię odnalazłem, Króliczku...

Mogłaby przysiąc, że takie właśnie słowa wyszeptał jej do ucha. Ale wiedziała, że umysł może płatać figla o tej porze. Poza tym przy tym huku mogło się jej wydawać.
Uniosła głowę by na niego popatrzeć. W przyciemnionym świetle dostrzegła jego oczy w kolorze nocnego nieba wpatrzone tylko w nią. Jej spojrzenie zatrzymało się na jego ustach.

"Pozwól mi"

Wyczytała z ruchu jego warg. Zaskoczona otworzyła szerzej oczy. Przyciągnął ją jeszcze bliżej tak, że czuła każdy napięty mięsień jego ciała. Uniósł jej podbródek ręką, nachylił się, zatrzymując się jednak kilka milimetrów przed jej ustami jakby potrzebował jeszcze niemego pozwolenia. Gdy Usagi nie zaprotestowała, musnął subtelnie jej wargi.
Pocałował ją delikatnie, a dla niej czas i wszystko wokoło stanęło w miejscu. Po raz kolejny dzisiejszego wieczoru jej ciało przeszył dreszcz.
Ujął jej twarz w dłonie i pogłębił pocałunek. i jak wcześniej w swoją piosenkę, tak teraz w ten pocałunek włożył całe uczucie, wszystkie emocje, które nim targały oraz całą tęsknotę. Usagi wplotła palce w jego włosy jakby nie chciała pozwolić mu odejść.
Oderwali się od siebie po dłuższej chwili, oboje ciężko oddychając. Do Usagi powoli zaczynały docierać inne bodźce jak tylko przestała szumieć i dudnić jej krew w uszach. Dotarło też do niej co właśnie się stało.
Powoli zaczęła ogarniać ją panika.
          - Coś nie tak?
          - N-nie... Po prostu chce mi się pić- skłamała.
          - Może wrócimy do reszty, tam spokojnie odpoczniemy.
          - Nie chcę wracać, chciałabym jeszcze potańczyć- obdarzyła go najsłodszym uśmiechem na jaki mogła się zdobyć- mógłbyś mi coś przynieść z baru?
          - Jasne- złapał ją za rękę i pociągnął za sobą.
          - Szlag...- syknęła pod nosem.

Zaczęli przedzierać się przez klub. Czuł, że przez cały ten ścisk ludzi czasami ręka Usagi wymykała mu się z uścisku ale gdy obracał się za każdym razem z przepraszającym uśmiechem dołączała do niego. Po kilku minutach dotarli do wielkiego baru usytuowanego nieco wyżej niż parkiet, w kształcie prostokąta z barmanami w środku kręcącymi się tam i z powrotem był swoistą atrakcją klubu.
          - Czego się napijesz?- zapytał odwracając się do dziewczyny.
          - Czegokolwiek...- odpowiedział mu całkiem inny głos oraz rozmarzone spojrzenie brązowych oczu.
Poczuł jak krew odpływa mu z twarzy. Rozglądną się nerwowo po sali, gdzieś w tłumie mignęły dwa blond koczki. Dziewczyna najzwyczajniej w świecie uciekała. Seiya rzucił się w tętniący tłum. Błyskawicznie pokonał odległość dzielącą go od drzwi wejściowych. Wypadł z klubu ale drogę zatarasowali mu czekający przed wejściem paparazzi. Zdążył jedynie zobaczyć jak Usagi znika w taksówce i szybko odjeżdża.
          - Cholera!!!!








czwartek, 8 stycznia 2015

Legenda o króliku (part II)

          - No chooooooodź- Minako w zabawny sposób ciągnęła Usagi za rękę, ale ta stała nieruchomo w miejscu- Nie bądź uparta. Będzie fajnie, zobaczysz!

Poznała Minako gdy nowi rodzice przywieźli ją do nowej szkoły. Była jedyną osobą, która od razu zaakceptowała Usagi. Po czym, jako przewodnicząca klasy, stanęła któregoś dnia w trakcie zajęć w klasie na środku sali i wykrzyczała na głos co myśli o innych za to jak traktują nowo przybyłą Usagi.
Za to przewinienie oczywiście została wyproszona przez nauczyciela i spędziła resztę lekcji na korytarzu. A Usagi solidarnie wyszła zaraz za nią.
Wiedziała, że może zwierzyć się jej ze wszystkiego. Była jej bratnią duszą. Choć roztrzepaną.
          - Idź sama- Usagi przewróciła oczami.
          - Nie chcę, nie chcę, nie chcę!!!- Minako potrząsała głową tam i z powrotem wprawiając w ruch swoje długie złote włosy.
          - Minako, nie zachowuj się jak dziecko- Usagi popatrzyła na nią z litością.
          - Usagi! Tata załatwił mi bilety w pierwszym rzędzie! I wejście za kulisy.
          - Skoro to dla ciebie takie ważne...- Usagi wyraźnie skapitulowała.
Minako z radości klasnęła w dłonie. Rzuciła się przyjaciółce na szyję.

Tak naprawdę wolała dzisiejszego wieczoru popatrzeć na Księżyc. Ale Minako traktowała jak siostrę więc nie potrafiła jej niczego odmówić.
          - Three Lights są tacy wspaniali. I przystojni. I mają takie romantyczne piosenki. Jedna nawet brzmi tak, jakby kogoś szukali. Jakby chcieli przekazać jakieś przesłanie...- Minako w tym momencie złapała się za serce, a drugą dłoń podniosła do góry- Tu! Tu jestem chłopcy!!!
          - Minako- Usagi wzniosła oczy do nieba- Litości...
          - No co??? Posłuchaj ich piosenek to sama zrozumiesz.
          - Wystarczy, że dziś ich wysłucham. I nie mam zamiaru robić tego kiedykolwiek indziej. Wiesz, że nie słucham takiej muzyki.
Minako zmarszczyła brwi.
          - Czasami się zastanawiam czy nie jesteś zbyt dorosła jak na swój wiek.
Usagi zaśmiała się wesoło.
Dotarły pod jej mieszkanie.
          - To będę po ciebie wieczorem około 7. Tylko ubierz coś wystrzałowego!- Minako zapiszczała wesoło i podążyła w kierunku swojego domu.

***

         Był ciepły, letni wieczór. Usagi kończyła upinać włosy w swoją charakterystyczną fryzurę. Właśnie ubierała czarne szpilki gdy panującą w mieszkaniu ciszę przerwał dzwonek domofonu.
Podniosła słuchawkę.
          - U-sa-gi!!!!!!! Jestem!!! Zejdź szybko!
          - Już idę.
Sprawdziła tylko jeszcze swoje odbicie w lustrze. Czarna obcisła sukienka z dekoltem podkreślała jej wszystkie walory. Zgrabne długie nogi, kształtny biust i pupę. Założyła jeszcze naszyjnik z wisiorkiem w kształcie Księżyca wysadzany cyrkoniami.
Złapała swoją skórzaną kurtkę oraz małą torebeczkę na łańcuszku. Mocniejszy niż zwykle makijaż wykończyła cielistym błyszczykiem.
Wsiadła do windy i po chwili była już na dole.
          - Usagi!!!
Dziewczyna nieco się skrzywiła widząc Minako stojącą w szyberdachu limuzyny i machającą w jej kierunku.
          - Trochę przegięłaś...- Usagi pokręciła głową.
          - Tata szaleje- mrugnęła do niej okiem.

Dojechały na miejsce.
Minako w połyskliwej złotej kusej sukience z prześwitami w niektórych miejscach wyglądała szałowo.
          - Wyglądasz jak milion dolarów Minako! Widocznie są tego warci.
          - Nawet nie wiesz jak bardzo.
Minako pokazała obsłudze przy wejściu dwie vipowskie przepustki. Jeden z ochroniarzy osobiście je odprowadził.
Zajęły swoje miejsca przy samej scenie. Panowało ogólne uczucie napięcia. Tysiące dziewczyn popiskiwały z radości. Po dłuższej chwili światła stopniowo zaczęły gasnąć. Minako mocniej ścisnęła dłoń przyjaciółki.
Wśród skandowania nazwy zespołu i pisków, pojawiły się postacie trzech młodych mężczyzn wyłaniające się spod sceny.
Światła rozbłysły feerią barw.
Widownia wybuchła okrzykiem.
Zabrzmiała muzyka i słowa.
Usagi mimowolnie dała się temu ponieść. Cały show był okraszony wieloma efektami a przede wszystkim cudownymi głosami chłopaków.
Musiała przyznać Minako rację.
Muzycy byli niczego sobie.
Choć najbardziej intrygował ją czarnowłosy chłopak w czerwonym garniturze. Miał coś takiego w sobie co sprawiało, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Patrzyła tylko na niego.
I w którymś momencie jego oczy napotkały jej oczy.
Przeszył ją prąd od stóp przechodząc przez całe ciało do cebulek włosów.
Chłopak szerzej otworzył oczy. W jego tęczówkach zamigotały iskierki.
Czuła jak na skórze robi się jej gęsia skórka. Machinalnie potarła ramiona.

Skończyła się kolejna piosenka.
Finałem koncertu jak zwykle miał być utwór 'Nagareboshi He'.
Cała sala koncertowa czekała na tę piosenkę.
Każda z dziewczyn marzyła aby zaśpiewał ją właśnie dla niej. Jednak on zawsze śpiewał ją z zamkniętymi oczyma.

Tego wieczoru miało być inaczej.

***

Ostatnie sekundy przed koncertem.

Stał cierpliwie na swojej platformie czekając na rozpoczęcie koncertu.
Po chwili wyjechali w górę na scenę.
Uderzyło go ciepło emanujące od widowni, krzyki oraz piski.
Mrugnął kolejno do Taikiego i Yatena.
Zaczął się kolejny show.
Jednak on chciał żeby koncert jak najszybciej się skończył. Chciał mieć to już za sobą. Chciał aby już był następny dzień, by mógł kontynuować szukanie Usagi. Był gotowy szukać jej dosłownie wszędzie, choćby miał zapukać do każdego domu w dzielnicy, którą podała mu Setsuna.
Mimo tej niecierpliwości dawał z siebie wszystko podczas koncertu. Był profesjonalistą. Nie mógł zawieść fanów.
Jak zwykle omiótł wzrokiem całą salę.
Nagle jego wzrok ściągnął migoczący Księżyc wiszący na szyi pięknej blondynki.
Gdy spojrzał na jej twarz jego serce zabiło szybciej.
Nie mógł oderwać od niej wzroku. Na dodatek ona także patrzyła na niego.
Wiedział już, że ją odnalazł. Tyle jej szukał a ona sama przyszła do niego. Wiedział, że to ona. Serce nie mogło by mu spłatać takiego figla.
Cały koncert zaśpiewał praktycznie dla niej.
Jednak została jeszcze ta jedna, jedyna piosenka, którą napisał z myślą o niej.
Postanowił, że zaśpiewa ją tylko i wyłącznie dla niej. Napisana dla niej, tylko jej mogła zostać oddana. Nie mógł się mylić, czuł to. Jego serce nie kłamie.

***

          Światła przygasły, nastrojowa, jasna smuga spowiła jego postać i postaci dwóch pozostałych muzyków. Wszyscy siedzieli na wysokich stołkach.
Pierwsze takty zaśpiewał z zamkniętymi, jak zazwyczaj oczami, by po chwili otworzyć je i spojrzeć tylko na NIĄ.
Na sali dało się usłyszeć westchnięcie wydobyte z tysięcy ust.
A ona???
Stała jak zahipnotyzowana.
Czuła jakby chciał przekazać jej coś w słowach piosenki. Czuła jego smutek, tęsknotę i miłość za kimś kogo bardzo mu brak.
Wiedziała, że pomimo ciemności patrzy tylko na nią. Czuła się trochę nieswojo i zbita z tropu ale także czuła z nim jakąś tajemniczą więź. Czas się dla niej zatrzymał.
Widziała jak jego granatowe oczy, ciemne jak noc, migocą niczym gwiazdy.

   'Zawsze błyszczysz, gdy na ciebie patrzę.
Twój uśmiech jest jak drobna gwiazda.
Będę ją wielbił (jej wieczny blask).
Wtedy nie potrafiłem cię ochronić.
Teraz mogę tylko powstrzymywać łzy rozpaczy.
          (...)


Ból kiedyś odejdzie (nie zapominaj o tym kochanie)

Zawsze szukałem Twojej słodkiej woni,
Wciąż krzyczę do ciebie (że cię kocham)
Gdzie teraz jesteś? (Księżycowa Księżniczko)
          (...)


Odległe rozgwieżdżone niebo przecina
spadająca gwiazda, której powierzam swoje życzenie.
Szepczę o tym, że chcę cię zobaczyć,
(Porozmawiaj ze mną gwiazdko)
Czas upływa szybko, ja dorosłem.
W końcu czuję, okruchy wspomnień nie wystarczają.
(proszę, stań przy mnie Ukochana)
         (...)'


    

Włożył całą swoją miłość i tęsknotę w ten utwór.
Na moment wyciągną dłoń w jej kierunku.
Lekko zadrżała.
Minako obserwująca wszystko z boku nie miała pojęcia co się dzieje.
          - Usagi, wszystko w porządku???
Dziewczyna kiwnęła głową.

Piosenka dobiegła końca, koncert się skończył...
Musiała przyznać sama przed sobą, że nie chciała aby koncert się kończył.
Chciała nadal móc patrzeć na tego niezwykłego mężczyznę.
Niestety było już po wszystkim i wiedziała, że trzeba było się zbierać do domu.
          - Gdzie idziesz?- Minako mocno pociągnęła Usagi za ramię- Przecież mamy wejściówkę za kulisy! Nie możemy tego przegapić. Proszę, nie rób mi tego, chciałabym ich poznać i choć przez chwilę porozmawiać.
Popatrzyła na nią wielkimi proszącymi oczyma i choćby sama rzeczywiście nie chciała tam iść to widząc jak Minako ją prosi i tak by się zgodziła.
Uśmiechnęła się łagodnie.
          - Więc chodźmy.
          - Jesteś wielka! Uwielbiam cię!

***

          - Co ty wyprawiasz Seiya?!
          - Muszę iść!- odpowiedział  czarnowłosy szamotając się z krawatem tak, jakby to on był winny wszystkiemu- ona tam była!
          - Seiya- spokojnie zaczął Taiki- wiesz doskonale, że musimy jeszcze spotkać się z dziennikarzami, mamy to w kontrakcie. Wiesz, że musimy się z niego wywiązać.
          - Ale...
          - Jak kocha to poczeka- wyszczerzył zęby Yaten- po koncercie zawsze czekają tłumy fanek na autografy. Pewnie tam będzie.
Czarnowłosy walnął wściekle pięścią w drzwi garderoby robiąc w nich wgłębienie.
          - No no, stary, jeszcze cię takiego nie widziałem. Chyba musi być tego warta- srebrnowłosy chłopak wyciągnął się w fotelu z małą butelką piwa, którą zdążył już opróżnić do połowy.
Seiya nie odpowiedział nic. Cisnął jedynie krawatem w kąt pomieszczenia.
Przemył twarz lodowatą wodą.
W tej samej chwili dało się słyszeć delikatne pukanie do drzwi. Taiki uchylił je nieco, po czym wpuścił krótkowłosą drobną dziewczynę.
          - Gratuluję, byliście świetni.
          - Dziękuję kochanie- Taiki objął dziewczynę i cmoknął ją szybko w usta.
Dziewczyna błyskawicznie zalała się rumieńcem. Nadal nie przywykła do publicznego okazywania uczuć.
Była ich menedżerem od dłuższego czasu. Pomimo tego, że była o rok młodsza od nich, to wyróżniała się niebywałą inteligencją i sprytem, doskonale poruszając się po świecie showbiznesu i dając sobie radę w tej roli.
          - Macie dosłownie dwie minuty na przygotowanie się do wywiadów. Szczególnie ty, Seiya. Wiesz dlaczego. Dobrze wiesz też, że nie musisz zbyt wiele zdradzać jeśli nie chcesz. Następnie macie kilka fanek z wejściówkami za kulisy, będą przyglądać się wam z boku podczas wywiadów.
Później jedziemy do klubu, który wydał imprezę dla was.
Ami włożyła swój tablet do pokrowca i schowała do torebki. Po chwili zniknęła za drzwiami.
          - Zazdroszczę ci Taiki- westchnął Yaten dopijając pozo stałą zawartość butelki- Masz wspaniałą dziewczynę tuż przy sobie. A nie to co tam za drzwiami, ta cała hołota rozdartych panienek.
          - Yaten, to nasze fanki, nie możesz tak mówić. Dzięki nim istniejemy.
Srebrnowłosy odrzucił swoją grzywkę w charakterystyczny dla niego sposób.
          - Wiesz jakie jest moje zdanie na ten temat.
Kątem oka zauważył Seiyę. Czarnowłosy zaczął robić pompki by rozładować napięcie.
          - Taiki weź go proszę, bo zaraz rozwali pół garderoby.
Oboje wybuchnęli głośnym śmiechem.
Seiya zmierzył ich tylko morderczym wzrokiem i nacisnął na klamkę.
Pod drzwiami już czekały fanki. Jak zwykle nie wytrzymywały i zaczęły napierać jedna na drugą aby tylko bardziej zbliżyć się do swoich idoli. Pech chciał by to Usagi i Minako stały najbliżej.
Seiya popatrzył pobieżnie po twarzach zebranych dziewczyn. Zauważając ją stanął jak wryty w porę wyciągając ręce przed siebie łapiąc popchniętą Usagi.
          - P-przepraszam...
          - Nic ci nie jest?- uśmiechnął się do niej.
Podniosła głowę aby spojrzeć mu jeszcze raz w oczy i zatopić się w ich głębi.
          - Nie... nic mi się nie stało. Bardzo przepraszam.
I wtedy już wiedział.
Poczuł dziwne ukłucie w sercu.
Wiedział, że ona nie ma pojęcia kim on jest.

Usagi szybko stanęła na nogi i bąkając pod nosem dalsze przeprosiny odeszła kilka kroków dalej aby wyjść z centrum zamieszania.
          - Konferencja!- drobna dziewczyna machała do chłopaków, którzy utknęli w grupie otaczających ich dziewczyn.
Yaten jako pierwszy przedarł się przez tłum dziewczyn, za nim Taiki. Seiya odwrócił się jeszcze za siebie, zauważył jak druga blondynka podchodzi do stojącej pod ścianą Usagi.
Tak bardzo chciał do niej podejść, przytulić ją i pobyć chwile sam na sam. Wiedział jednak, że nie mógłby tego zrobić tu przy wszystkich. Prasa pożarła by ją żywcem.
          - Chodź- Taiki klepnął go w plecy.
Seiya ruszył szybkim krokiem jednocześnie wyjmując swój telefon z kieszeni.
          - Ami, zrób coś dla mnie- powiedział ściszonym głosem.
Wyjaśniając wszystko dziewczynie, zakończył rozmowę odwracając się w stronę dziennikarzy.
          - Uuuu... aż dwie?! Stary, nie marnujesz czasu- Yaten nachylił się w stronę Seiyi.
          - Druga jest dla ciebie- wycedził Seiya przez zaciśnięte zęby.
Generalnie nigdy nie przejmował się zbytnio uszczypliwościami Yatena. Poza tym zawsze umiał się odgryźć. Teraz jego myśli w całości pochłaniała Usagi.

           'Nie mam cholernego pojęcia dlaczego mnie nie poznajesz
            ale dziś zamierzam odświeżyć ci pamięć Króliczku'


Tłumaczenie piosenki zapożyczone ze strony:
http://ilikethemoon.wordpress.com/nagareboshi-he/

sobota, 3 stycznia 2015

Przeprosiny

Witam Was w Nowym Roku i STRASZNIE przepraszam za moja nieobecność. Bardzo mi głupio :(
Mialam problemy techniczne z moim komputerem a trudno mi było pisać na smartfonie wiec odpusciłam i postanmowilam poczekac az dostane swój laptop. A poza tym moje dziecko wreszcie zaczeło zasypiać w ciągu dnia więc teraz będę mieć czas na pisanie :)
Mam nadzieję, że niedlugo juz pojawi sie nast. rozdzial :)

:*

Łączna liczba wyświetleń