niedziela, 28 września 2014

Legenda o króliku (part I)


  Była ciemna noc. Ciemność rozświetlał jedynie mocny blask Księżyca. Jego wielka tarcza królowała na niebie.
Wszystko w około spało, jedynie dwie małe główki wystawały w oknie. Jeszcze do niedawna nie mogli do niego dosięgnąć. Światło Księżyca oświetlało ich twarzyczki. Dziewczynka co prawda musiała się wspiąć na palce, żeby móc widzieć lepiej co dzieje się za oknem.
          - Myślisz, że tam naprawdę mieszka królik i piecze ryżowe ciasteczka?- zapytała szeptem dziewczynka.
          - Pani mówiła, że to jakaś legenda.
          - Hmmm...- zamyśliła się dziewczynka przytykając paluszek do buzi- chciałabym spróbować tych ciasteczek.
Chłopczyk delikatnie objął ją ręką.
          - Jak dorosnę to cię tam zabiorę. Odwiedzimy tego królika i poproszę go żeby zrobił dla ciebie dużo ryżowych ciasteczek.
Uśmiech wypłynął na twarz dziewczynki. Wspięła się znów na palce, pocałowała go delikatnie w policzek i przytuliła się do niego.
          - Zawsze będę oglądał z tobą Księżyc i gwiazdki. Kiedyś zdobędę jedną dla ciebie.
Po tych słowach wziął dziewczynkę za rączkę i odprowadził ją po cichu do jej pokoju, po czym starając się zrobić to bezszelestnie podreptał do swojego.

***

          Kilka tygodni później.
Kolejna księżycowa noc.
Tym razem wymknęli się razem do ogrodu gdzie rosły drzewa kwitnącej wiśni.
Płatki kwiatów bezszelestnie opadały w tylko im znanym tańcu.
          - Jutro też jedziesz do tego pana i pani?- zapytała smutno.
          - Chyba tak...- zastanowił się- mówili, że znowu gdzieś mnie wezmą.
          - Fajnie...- powiedziała ze smutkiem, spuściła główkę i przykucnęła. Dotykając trawy, głaskała dywan z różowych płatków.
          - Nie martw się, wrócę tak jak zawsze. Nigdy cię nie zostawię- powiedział dumnie.
Uniosła główkę, a w jej oczkach szkliły się łzy.
Widząc to chłopiec nabrał w garści płatki i obsypał ją nimi. Zaczęła cicho chichotać zakrywając usta rączkami aby przypadkiem nikt ich nie nakrył na nocnym wymykaniu się z domu.
          - Popatrz co mam- powiedział zafascynowany wyciągając z kieszeni mały nożyk. Ostrze błysnęło w świetle Księżyca.
          - Skąd go masz?- zaciekawiła się dziewczynka.
          - Zabrałem kucharce z kuchni- zachichotał na wspomnienie sytuacji jak go wyganiała z kuchni złowrogo wymachując na wszystkie strony ścierką i próbując go nieudolnie trafić.
          - A po co ci on?
          - Chodź.- pociągną ją za sobą aż doszli do wiśni, która była najbliżej ogrodzenia.
Zaczął coś wycinać. Po dłuższej chwili pozwolił jej popatrzeć na swoje dzieło. Małym nożykiem wyskrobał dla niej serduszko wielkości mniej więcej jej dłoni.
          - To serduszko jest piękne- z zachwytem klasnęła w dłonie- ale czy go to nie boli??- wskazała na drzewo.
          - Myślę, że nie. Ale jeśli tak, to za niedługo zagoi się mu ta ranka- uspokoił ją- a dla nas to będzie znak, że zawsze będziemy razem i nikt nas nie rozłączy.
Uśmiechnęła się radośnie, a jej oczy zamigotały jak gwiazdy na bezchmurnym niebie.
Ponownie, cichaczem podreptali do swoich pokoi.

          Nazajutrz, jak to zwykle po śniadaniu, czekała na korytarzu na chłopca. Gdy długo nie przychodził postanowiła po niego pójść. Kiedy w jego pokoju zastała tylko posłane łóżko i pustą szafkę oraz biurko nerwowo rozejrzała się w około. Szybko wybiegła z pokoju. Swoimi dziecięcymi nóżkami starała się biec jak najszybciej wymijając inne dzieci i nie zwracając na nie uwagi.
Wybiegła na dziedziniec. Zobaczyła, że chłopiec szamota się z jakimś mężczyzną, który wpycha go do auta i zatrzaskuje drzwi. Zaczęła biec w kierunku pojazdu. Niestety, potykając się upadła na żwirek rozsypany na podjeździe. Podnosząc się szybko zobaczyła, że auto już ruszyło, a chłopiec wali wściekle w tylną szybę samochodu. Krzycząc jego imię biegła za autem tak długo, jak tylko dała radę. Jednak małe stópki nie poniosły jej zbyt daleko. Padła ponownie na ziemię raniąc głębiej obdarte i krwawiące kolana. Wielkie łzy kapały z jej oczu na jezdnię. Po kilku sekundach dobiegła do niej kobieta.
          - Czyś ty zwariowała?!- krzyczała krótkowłosa, wysoka blondynka.
Odpowiedziało jej tylko pociągnięcie nosem i szloch.
          - Kochanie!- dobiegła druga kobieta o włosach koloru morza- Kochanie już dobrze, nie płacz- powiedziała tuląc małą do siebie- Haruka, nie powinnaś tak na nią krzyczeć- skarciła kobietę o piaskowych włosach, kołysząc delikatnie i przyciskając do siebie mocniej próbującą się wyrwać dziewczynkę.
          - Przepraszam... Ale śmiertelnie mnie przestraszyła gdy niespodziewanie wybiegła.
Dziecko nadal prężąc się i rzucając niemal wściekle, żałośnie płakało.
Wyższa kobieta wzięła małą, która dostała już spazm od płaczu, na ręce.
          - Przejdzie jej- rzuciła przez ramię do swojej towarzyszki widząc jej zatroskaną minę.
Zaniosły dziewczynkę do pielęgniarki.
          - Ojej! Co się stało??- zaniepokoiła się wysoka kobieta o długich włosach.
Dziewczynka nic nie odpowiedziała. Haruka posadziła ją na łóżku znajdującym się w gabinecie.
          - Setsuno, zajmij się nią, proszę- powiedziała wyraźnie zmartwiona.
Setsuna skinęła łagodnie głową. Podeszła do stojących przy drzwiach kobiet.
          - Michiru, co się stało? Nigdy nie widziałam jej takiej roztrzęsionej i rozżalonej.
          - Dziś zabrali jej przyjaciela, już na stałe. Nie sądziłam, że aż tak to przeżyje...
Wszystkie trzy kobiety spojrzały na siedzącą dziewczynkę z buzią mokrą od łez i z zakrwawionymi kolanami.
Setsuna zamknęła drzwi gabinetu i zaczęła zajmować się swoim małym pacjentem. Najpierw przemyła jej buźkę. Następnie zajęła się kolanami. Dziecko nawet nie pisnęło. Jednak łzy nadal intensywnie spływały. Siedziała cicho...

***

          Przez następne kilkanaście tygodni proces się powtarzał.
Leniwie bawiła się swoim śniadaniem, zjadając małe porcje. Następnie snuła się bez celu korytarzami, niechętnie uczestniczyła w zajęciach. Podczas wolnych chwil siadała samotnie pod drzewem kwitnącej wiśni i popłakiwała.
W każdą pełnię Księżyca samotnie patrzyła w niebo.

***

          Mijały tygodnie, miesiące, aż minęły 3 lata.
Powoli zacierał się jej obraz przyjaciela.
Wręcz wyparła go ze swojej pamięci- jakby nigdy nie istniał.
Stała się zamknięta w sobie i bywała nieznośna dla potencjalnych rodziców adopcyjnych.
Przestała nawet przychodzić pod drzewo. Częściej przesiadywała w pokoju.

          Pewnego dnia, pojawili się kolejni rodzice chętni zaadoptować jakąś dziewczynkę.
Najbardziej zainteresowała ich blondynka z dwoma uroczymi koczkami na głowie.
Wydała im się najbardziej nieszczęśliwym dzieckiem w całym domu dziecka.
          - Jest ciężka w relacjach międzyludzkich. Bardzo skryta- Haruka starała się przybliżyć małżeństwu charakter dziewczyny- Nie wiem co jeszcze powiedzieć. Chyba, że państwo mają jakieś pytania?
          - Jak ma na imię?- zapytała kobieta o ciemno niebieskich włosach.
          - Usagi.

***

          - Kochanie, nie wyśpisz się na jutro do szkoły. Idź już spać dziecko.
          - Jeszcze chwilkę... proszę...- popatrzyła błagalnym wzrokiem.
          - W porządku, ale nie siedź zbyt długo.
          - Dobrze mamo.
Kobieta zamknęła za sobą drzwi.
Dziewczyna wróciła do obserwacji pełni Księżyca.
Nie pamiętała dlaczego tak lubiła wpatrywać się w to światło. Było w tym coś hipnotyzującego, magicznego. Wiedziała, że jest to dla niej ważne i czuła wtedy przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele.

***

          Skończyła 20 lat.
Wyprowadziła się z domu.
W sumie, to jej przybrani rodzice kupili jej mieszkanie aby na spokojnie mogła się uczyć podczas studiów i spędzać wolny czas. W domu został Shingo i dwójka niedawno przywiezionych dzieci.
          Przybrani rodzice dali jej dużo miłości, ciepła, zrozumienia i przede wszystkim dali jej czas. Cierpliwie czekali, aż otworzy się do nich sama. Nie naciskali, nie zmuszali do niczego. Dali jej tylko warunki do lepszego życia. A ona sama zaczęła się zmieniać. Czuła się kochana, jednak jakaś cząstka w jej sercu pozostawała pusta, jakby oderwana od reszty. Nigdy nie mogła tego zrozumieć.
Miała wszystko, a jednocześnie brakowało jej czegoś bardzo ważnego.

***

          Podjechał pod dom.
Dom dziecka, z którego pochodził. Przyjechał incognito, bo jako sławny piosenkarz popularnego zespołu nie mógłby się ogonić od fanów i fotografów.
Poprosił taksówkarza o to by na niego zaczekał.
Wolnym krokiem przemierzył dziedziniec. Okrążył wielki budynek i minął dzieci bawiące się wokoło. Udał się do ogrodu. Podszedł do drzewa najdalej rosnącego od domu.
Zbliżył się do niego i z czułością dotknął dłonią małego serduszka, które znajdowało się na wysokości jego klatki piersiowej. Uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie, które się z tym wiązało.
          - Słucham pana?- kobieta o piaskowych włosach bojowo złożyła ręce na piersiach- Chciałabym się dowiedzieć co pan robi wśród małych dzieci?!
Mężczyzna zaskoczony i wyrwany z zadumy odwrócił się w kierunku kobiety. Jego długie włosy zawirowały przy powiewie wiatru. Kwiaty wiśni znów zatańczyły wokoło. Dwa kolczyki w kształcie półksiężyców błysnęły w świetle promieni słonecznych. Nonszalancko zdjął swoje ciemne okulary.
          - Nic się pani nie zmieniła, Tenoh- san.
Kobieta przechyliła głowę na bok i zmarszczyła brwi.
          - Nie rozumiem...
          - To ja, Seiya. Seiya Kou.
Kobieta po chwili uśmiechnęła się serdecznie.
          - Jeszcze mnie pamiętasz???- zdziwiła się- Chodź do środka. Czemu nie zadzwoniłeś, że nas odwiedzisz?
          - Chciałem zrobić wam niespodziankę.
          - I udało ci się! Chodź.
Weszli do środka.
          - Co cię sprowadza?- zapytała Michiru nalewając herbatę do jago filiżanki.
          - Chciałem się wam odwdzięczyć za dobroć jaką mi tu okazano.
          - Ale nie musisz nic robić. Każe dziecko, które tu trafi jest traktowane tak samo- uśmiechnęła się Setsuna.
          - I za to chcę właśnie podziękować.
          - Miałeś 6 lat. I nadal to pamiętasz?- zdziwiła się Haruka.
Chłopak wyjął kopertę i podsunął w kierunku kobiet.
          - To dla dzieci. Na ubrania, zabawki, co tylko jest potrzebne.
Haruka otworzyła kopertę. Widząc czek na niebotyczną sumę zrobiła wielkie oczy.
          - Jest coś jeszcze- dodał popijając herbatę- Chcę ją odnaleźć.
          - Kogo?
          - Usagi.
Haruka zdecydowanym ruchem odsunęła od siebie czek.
          - Nie mogę udzielić ci takich informacji. Takie panują tu zasady. Możesz to zabrać, nie dam się przekupić.
          - Ale ja nie miałem takiego zamiaru. Proszę tylko o możliwość odnalezienia przyjaciółki.
Haruka zmrużyła oczy. Doskonale pamiętał ten wyraz twarzy nie znoszący sprzeciwu.
          - Nie- powiedziała dobitnie.
Chłopak westchnął ciężko. Na jego przystojnej twarzy pojawił się smutek.
          - Na mnie już pora- mówiąc to  przesunął czek ponownie w kierunku trzech kobiet- Do widzenia.
Z  przykrością opuścił dom i podążył powoli do czekającej taksówki.
Gdy wsiadał do auta. W ostatniej chwili dogonił go mały chłopczyk.
          - To dla pana.
Wcisnął mu w rękę mały, zwinięty kawałek papieru i szybko pobiegł w drugą stronę. Zauważył stojącą w drzwiach domu Setsunę, która tylko skinęła mu głową.
Zszokowany zacisnął dłoń. Trzymał kawałek papieru tak mocno, jakby był to najcenniejszy skarb.
Dopiero gdy odjechał na pewną odległość odważył się zaglądnąć w karteczkę.

          ' Usagi Tsukino
            Dzielnica Minato
            Więcej nie mogę Ci podać
            Musisz sam ją odnaleźć.
            S.
            Ps. nie masz tego ode mnie'

          - Więc też jesteś w Tokio, Króliczku- wyszeptał.

czwartek, 25 września 2014

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 1

          Słońce jeszcze nie wstało. Niebo miało odcień szarości.
Był wczesny poranek, początek wiosny. Rosa lekko szkliła się na trawie i na kiełkujących liściach drzew.
Zgrabna blondynka weszła do wysokiego, szklanego biurowca. Idąc długim korytarzem, stukała głośno wśród głuchej ciszy obcasami po gładkiej jak tafla wody posadzce.
Dawniej nie wstawała tak wcześnie, zawsze lubiła wylegiwać się do ostatniej sekundy w łóżku. Mama zawsze siłą musiała ją zdzierać z łóżka. Myślała zawsze, że jest dobra tylko w spaniu, objadaniu się smakołykami i w ogóle w leniuchowaniu. Ale teraz dorosłe życie zweryfikowało priorytety.
Zatrzymała się przed przeszklonymi drzwiami z napisem AINO Creative Management Group. Wystukała dobrze znajomy jej kod, po sekundzie drzwi zwolniły blokadę bezszelestnie rozsuwając się przed nią i wpuszczając ją do przestronnej recepcji.
          - Witaj Sakuro- uśmiechnęła się przyjaźnie do elegancko ubranej dziewczyny o błyszczących, kasztanowych, idealnie prostych włosach.
"Minako i ta jej obsesja na punkcie wyglądu pracowników"- uśmiechnęła się do siebie w myślach, patrząc na kobietę w perfekcyjnie dopasowanym, seksownym granatowym uniformie, który nie odsłaniał za wiele ale za to rozbudzał wyobraźnię. Minako uwielbiała otaczać się pięknymi ludźmi, bo uważała, że świat jest wtedy o wiele ładniejszy.
          - Witam panią- kobieta skinęła głową zrywając się szybko z miejsca aby towarzyszyć blondynce w drodze do gabinetu szefowej- Pani Aino oczekuje na panią. Czy podać to co zawsze?
          - Poproszę- uśmiechnęła się na myśl o ulubionej latte z syropem karmelowym. To obudzi ją jeszcze bardziej.
Sakura popędziła do ekspresu a blondwłosa weszła do gabinetu.
          - Tak. Nie, to nie możliwe... Dobrze wiesz, że nie zgodzę się na takie warunki. Nic mnie to nie obchodzi! Masz to załatwić! Czekam na twój telefon jak już coś ustalisz.
Blondynka skinęła głową przyjaciółce aby zajęła miejsce w fotelu i przewróciła oczami.
Minako była podobnej postury co blondwłosa. No może z nieco większym biustem. Ubrana w dopasowaną białą koszulę zapinaną na guziki oraz obcisłą, ołówkową spódnicę z czarnej skóry. Całość koronowały czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Włosy łagodnie opadały jej na plecy.
          - Nie wytrzymam z tymi młodymi gwiazdkami- powiedziała lekko zirytowana kończąc rozmowę- nawet sobie nie wyobrażasz co czasami potrafią wymyślić.
Podeszła do przyjaciółki, przytuliła ją serdecznie i cmoknęła w policzek.
          - Witaj Usagi. Przepraszam, że musiałaś czekać.
          - Nic się nie stało- Usagi uśmiechnęła się delikatnie nie mając tego za złe przyjaciółce.
Była przecież jednym z najlepszych managerów w kraju. Codziennie odbierała dziesiątki telefonów.
Przez kilka lat Aino budowała swoją pozycję na rynku i umacniała swoje miejsce w świecie showbiznesu.
Dawniej sama chciała śpiewać, to było jej marzeniem od dziecka. W liceum Usagi zauważyła, że Minako pragnie tego jeszcze bardziej. W końcu dopięła swego- zaraz po skończeniu szkoły nagrała płytę, która odniosła spory sukces w Japonii. Jednak gdy skończyła swoją trasę koncertową, Mina wróciła z nowym pomysłem. Zmęczona trzymiesięczną trasą stwierdziła, że jednak mogłaby zostać osobą kierującą karierą innych. Jej plan się powiódł, rozwinęła swoją firmę wchłaniając nawet kilka mniejszych, dobrych agencji. Zresztą Usagi zawsze twierdziła, że Minako jest w czepku urodzona. Teraz wynajmowała całe piętro w jednym z większych biurowców w Tokio. Stworzyła swoje małe imperium. Usagi była dumna z przyjaciółki, nawet za samo to, że gdy zarobiła tak duże pieniądze, nie uderzyła jej woda sodowa do głowy. Nadal była tą samą postrzeloną Miną z czasów szkolnych, jej bratnią duszą. Były jak siostry. Bardzo do siebie podobne, nawet pod względem wyglądu z tą różnicą, że Usagi nadal nosiła swoją charakterystyczną fryzurę tylko teraz miała delikatne różowe ombre na końcach.
          - To jak? Zaczynamy??- z rozmyślań wyrwał ją głos Minako.
          - Jasne!- powiedziała, schylając się po kuferek z kosmetykami.
Usagi też miała swoje zajęcie.
Może nie było to aż tak lukratywne zajęcie jak Minako ale nie mogła narzekać. Poza tym robiła to co lubi.
Po kilku latach studiów kosmetologii, uzyskała wykształcenie w tym kierunku. Była znaną makijażystką. Jej kalendarz zawsze pękał w szwach. Wiele gwiazd poznała dzięki Minako, która ją poleciła.
W międzyczasie do gabinetu weszła Sakura niosąc parujące latte i ciastka. Usagi zrobiła wielkie oczy na widok ciasteczek i uśmiechnęła się jak dziecko. Od razu wchłonęła dwa.
          - Nic się nie zmieniłaś- zaśmiała się Minako- Zawsze zastanawiałam się gdzie ty to wszystko mieścisz.
Minako omiotła sylwetkę przyjaciółki.
Usagi była bardzo zgrabna. Długie nogi, ponętne wcięcie w talii, zgrabny biust i śliczna twarz z wielkimi błękitnymi oczami. Jedynie fryzura z dwoma koczkami była nieco zabawna, jednak bardzo do niej pasowała.
Ubierała się zwykle na luzie, tak aby strój nie przeszkadzał jej w pracy, ale zawsze umiała podkreślić swoje atuty. Dziś ubrana w jasne jeansy w stylu boyfriend i dopasowaną czarną bluzkę z długim rękawem oraz ulubione cieliste szpilki z czerwoną podeszwą- prezent od Minako na 25 urodziny.
Pomimo, że było ją stać na różne rzeczy, Usagi nie lubiła wydawać zbytnio pieniędzy, no chyba że na swoje ulubione słodycze oraz na kosmetyki.
          - Mina, co to za ważna okazja??- zapytała rozkładając pędzle do malowania na stole i otwierając potrzebne jej paletki z podkładami, cieniami, różami, bronzerami oraz inne cuda kosmetyczne.- Zadzwoniłaś wczoraj tak nagle. Wiesz, że zawsze znajdę dla ciebie czas, ale mów szybko co to za spotkanie?
          - Dziś będę negocjować umowę z pewnymi sławnymi muzykami. Może uda mi się zwerbować ich do mojej agencji a akurat wygasa im kontrakt z poprzednim managerem.
          - A co to za zespół?- zapytała zaciekawiona Usagi. Lubiła zawsze plotki ze świata gwiazd, Minako zawsze miała coś ciekawego  do opowiedzenia, a Usagi była osobą godną zaufania i mogła jej powiedzieć o wszystkich sensacjach czy skandalach bez obaw, że Tsukino komuś sprzeda jakiegoś pikantnego newsa. Minako zawsze starała się dbać o swoich podopiecznych, w szczególności o ich reputację. Nawet jeśli wydarzył się jakiś skandal- szybko go tuszowała. Lubiła zawsze panować nad sytuacją. Była perfekcjonistką  w tym co robiła i wszystko musiało się dziać po jej myśli.
          - Three Lights- powiedziała konspiracyjnie.
          - Three Lights?? A kto to taki??- zdziwiła się Usagi.

wtorek, 2 września 2014

Witam :)

Cześć!
Jestem fanką SM odkąd zaczęła się pojawiać w naszej telewizji :)
Chciałam podzielić się z Wami moją twórczością.
Może uda mi się stworzyć coś interesującego.
Dziękuję Rudej, bo to dzięki niej odważyłam się zacząć publikować moje opowiadanie.
Życzę miłych wrażeń. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
:*

poniedziałek, 1 września 2014

PROLOG

          Zacisnął swoje dłonie na jej delikatnej szyi.Mocno.Zwiększał siłę nacisku z każdą sekundą.
Dziewczyna z przerażeniem w oczach patrzyła na twarz mężczyzny. Nie mogąc nabrać powietrza niemym głosem wypowiedziała jego imię.
Niewzruszony, zaślepiony wściekłością, przyparł ją do ściany, wspięła się na palce żeby czuć podłogę, jednak po chwili machała bezradnie stopami w powietrzu.Łzy pociekły jej po policzkach, mocząc pobielałe palce mężczyzny.
W pewnej chwili poczuła, że już nie da rady, powoli zaczęła tracić kontakt z rzeczywistością, nawet przestała odczuwać ból...

I nagle zwolnił uścisk. Osunęła się na podłogę łapiąc łapczywie życiodajne powietrze w płuca, krztusząc się własnymi łzami. Złapała się odruchowo w miejsce gdzie przed chwilą były dłonie mężczyzny i zaczęła rozmasowywać obolałą szyję. Ciężko oddychała. Jednak to nie był koniec. Łapiąc ją za włosy, gwałtownie odchylił jej głowę do tyłu.

          - Któregoś dnia cię zabiję- jej twarz omiótł mocny zapach alkoholu- pamiętaj o tym, że jesteś moja i mogę zrobić z tobą co tylko zechcę-wysyczał.

Mężczyzna puścił jej włosy i podążył do sypialni.
Blondwłosa dziewczyna nadal chrapliwie oddychając położyła się na szorstkiej wykładzinie w przedpokoju. Po chwili poczuła mdłości, roztrzęsiona, potykając się o własne nogi dotarła do łazienki, podpierając się rękoma doczołgała się do ubikacji. Natychmiast  zwróciła całą zawartość żołądka.
Po dłuższej chwili wytarła dłonią usta i oparła głowę o chłodną ceramiczną muszlę. Załkała ponownie, zatykając usta dłońmi i tłumiąc szloch aby jej chłopak nie usłyszał niczego.
Szybko zamknęła drzwi łazienki, rozebrała się, odkręciła wodę i weszła pod prysznic.
Pozwoliła po prostu aby gorąca woda spływała po jej nagim ciele.
Kilka razy syknęła z bólu gdy woda podrażniła miejsca gdzie były otarcia i siniaki na jej drobnym, delikatnym ciele.
Spojrzała na swoje stopy, na których pojawiły się drobne krople krwi. Delikatnie przemyła nos wodą. Gorące łzy znów popłynęły jej po twarzy i zmieszały się z gorącą wodą.
Objęła się rękoma i powoli osunęła na posadzkę prysznica.

Łączna liczba wyświetleń