sobota, 17 października 2015

Rozdział 4

    Obudziły ją promienie słońca, bezlitośnie wdzierając się przez szyby. Położyła rękę na pustym, zimnym już miejscu gdzie spał Mamoru. Łzy znów zaczęły same płynąć.
Spojrzała na swoje na nowo posiniaczone ręce. Z ulgą odetchnęła, bo miała dziś na szczęście wolny dzień. Stwierdziła, że mogła by przeleżeć tak resztę dnia patrząc się tępo w sufit albo zgarnąć cały zapas lodów z zamrażalnika i wszystkie zjeść bezmyślnie skacząc po programach w tv.
Na zegarze dochodziła już dziesiąta. Powoli wstała, podniosła swoje obolałe ciało, kręciło się jej w głowie od tych wszystkich wydarzeń. Ubrała się i zaczęła sprzątać roztrzaskane szkło, które znajdowało się praktycznie w całej jadalni.
Wróciła wspomnieniami do czasów gdy Mamoru dostał możliwość odbycia stażu na uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych.

    '    - Zobaczysz Usako, ten rok minie szybko. Będziemy rozmawiać przez telefon lub przez skype, możesz pisać maile.
         - Mamoru... będę, będę pisać!...
         - Może przylecisz w wakacje mnie odwiedzić?
         Oczy dziewczyny zrobiły się większe.
         - Naprawdę?!
         Mocno wtuliła się w chłopaka.

         Rok faktycznie upłynął dość szybko. W międzyczasie poleciała do niego na parę tygodni. Zwiedzili kilka miejsc.
         - Usako, kiedyś tu zamieszkamy- powiedział zadowolony, przytulając ją do siebie. Dziewczyna zesztywniała.
         - Mamoru...ja nie chcę mieszkać w Stanach. Tu nie miałabym nikogo... Nie chcę zostawiać rodziny i przyjaciół...
         - Ale to może być szansa jedna na milion... Rozumiesz mnie?
         W oczach dziewczyny zaszkliły się łzy. Rozumiała go doskonale. Nic go tu nie trzymało, rodziny nie miał, bo rodzice osierocili go gdy miał 7 lat, sami też byli jedynakami więc nie miał żadnego kuzynostwa. Dziadkowie, którzy go wychowywali, zmarli kilka lat temu. A co do przyjaciół to twierdził, że na całym świecie kogoś można znaleźć.
         - Z twoim wykształceniem na pewno będą bić się o ciebie najlepsze uniwersytety w Japonii... Będziemy mieć wszystko na miejscu.
         - Nie bądź dziecinna...      '

Pamiętała te wszystkie nieprzespane noce, morze łez, które wylała rozmawiając z nim. Aż w końcu uległ jej namowom. Wrócił do Tokio i praktycznie od razu zaczął pracować na tutejszym uniwersytecie.
Minęły 2 lata. Zamieszkali razem. Cieszyła się niezmiernie.
Niestety Mamoru powoli zaczął się zmieniać. Z ciepłego, czułego i kochającego zmienił się nie do poznania w gwałtownego, zaborczego furiata. O wszystkie swoje niepowodzenia obwiniał właśnie ją. Doskonale pamiętała pierwszy raz gdy ją uderzył. Przyszedł wkurzony, bo coś poszło nie tak na uczelni. Rozciął jej wargę wymierzając cios w twarz. Był jak w amoku. Przerażona zamknęła się w innym pokoju na całą noc. Rano gdy z niego wyszła i gdy dotarło do niego to co zrobił, zaczął ją gorliwie przepraszać. Po paru dniach rana się zagoiła a Minako nakarmiła kłamstwem, że niezdarnie poślizgnęła się na mokrych płytkach w kuchni.
Później Mamoru się oświadczył, kupując jej kiczowaty pierścionek z kamieniem w kształcie serca. Znów przez jakiś czas było dobrze. Wybaczyła mu.  Jednak przez ostatnich parę tygodni po prostu się nad nią regularnie znęcał. Po czułym i troskliwym Mamoru nie zostało ani śladu. Regularnie zmuszał ją do stosunku. Jednak nie potrafiła nazwać tego po imieniu. Brnęła w zaparte twierdząc, że się zmieni, że to minie że po prostu ma problemy w pracy.
Z apatycznych rozmyślań wyrwał ją znajomy dzwonek telefonu.
    - Usagi! Masz dziś jakieś plany? To znaczy czy jesteś bardzo zajęta? Chciałam się dowiedzieć czy znajdziesz dla mnie chwilę czasu?- wyrzucała z siebie potok słów.
    - Minako, karabin maszynowy powinien nosić twoje imię- usłyszała charakterystyczny śmiech w słuchawce- Akurat mam dzisiaj wolne.
    - Ahaaaa.... Pewnie chciałaś spędzić ten dzień z Mamoru?
Odpowiedziała jej cisza w słuchawce .
    - Usagi???
    - Och, przepraszam coś przerwało- skłamała- Nie mam żadnych planów. Mamoru pewnie wróci dziś późno, bo tak ma w grafiku.
    - Świetnie, to przyjedź do mnie do pracy. Mamy małą sesję i jesteś mi potrzebna.

Po wymianie informacji Minako zakończyła rozmowę. Usagi skończyła spokojnie sprzątać, zjadła śniadanie i zaczęła się zbierać do wyjścia. Ubrała czarny golf z długimi rękawami i czarne jeansy, zamiast szpilek wybrała wygodne różowe trampki conversa. Na twarz nałożyła mocno kryjący podkład aby zamaskować widoczne gdzieniegdzie pozostałości po siniakach oraz podkrążone od płaczu oczy. Dokończyła makijaż, złapała za kufer z kosmetykami i udała się do wyjścia zgarniając po drodze długi, luźny sweter i kluczyki.
Rozsiadła się wygodnie, zaciągając się zapachem skóry. Mogła by siedzieć w tym aucie godzinami. Czuła się w nim tak bardzo bezpieczna. Nie raz uciekała z mieszkania, zamykała się w aucie i zasypiała na fotelu. Potrząsnęła energicznie głową odganiając nieprzyjemne wspomnienia.
Przekręciła kluczyk w stacyjce i pomknęła w dobrze jej znanym kierunku.

***

Szła korytarzem pogrążona w swoich myślach, gdy nagle wychodząc zza rogu z impetem w kogoś uderzyła, mocno tłukąc tyłek. Rękoma asekurowała kufer aby nic się nie zniszczyło.
Podniosła wzrok, a jej oczom ukazał się wysoki, postawny, dobrze zbudowany i cholernie przystojny mężczyzna. Patrzył na nią z góry swoimi granatowymi oczyma, rzucając jej zadziorne spojrzenie.
Podniosła się szybko rozmasowując swoje pośladki i udając, że nie widzi wyciągniętej ręki mężczyzny.
    - Uważaj jak chodzisz!
    - To samo mógłbym powiedzieć tobie. Trzeba patrzeć przed siebie.
    - To ty mnie potrąciłeś!
    - Nic ci nie jest?
    - Nic ci do tego- parsknęła próbując go wyminąć.
    - Dziwna jesteś- założył ręce za głowę- Normalnie dziewczyny skaczą z radości gdy się na mnie natkną.
    - A niby czemu???- zrobiła zdziwioną minę.
    - Bo jestem super- wyszczerzył idealnie białe zęby- Nie złość się, złość piękności szkodzi- powiedział nachylając się w jej kierunku aby przyjrzeć się jej twarzy.
Odsunęła się energicznie. Mężczyzna uniósł kąciki ust w lekkim uśmiechu i dotknął jej koczka.
    - Do zobaczenia, Odango.
    - Wątpię- syknęła ze złością idąc w swoją stronę.
Oglądnęła się jeszcze za siebie. Mężczyzna stał obserwując ją uważnie ciemnymi oczyma i machając do niej ręką.
    - Co za kretyn...- szepnęła do siebie przewracając oczami.

***

    Machnęła Sakurze ręką na znak przywitania, zgarnęła z jej biurka swój kubek z kawą i wpadła do gabinetu Minako.
    - Usagi!- ucieszyła się widząc przyjaciółkę.
    - Wybacz spóźnienie. Ale spotkałam na swojej drodze jakiegoś kretyna.
Kątem oka zauważyła jakiś ruch przy szklanej ścianie.
    - Pozwól, że przedstawię ci Three Lights. To Taiki, a to Yaten. Zrobimy sobie małą sesję w naszym studiu. Przygotujesz ich do zdjęć. Czekamy tylko jeszcze na Seiyę.
    - Pewnie włóczy się po budynku za jakimiś panienkami- parsknął z niesmakiem Yaten, odrzucając grzywkę do tyłu.
Jak na komendę drzwi pomieszczenia zostały szeroko otwarte.
    - Już jestem!
Usagi odwróciła się w kierunku drzwi.
Zakrztusiła się kawą widząc kto wszedł do gabinetu.
    - To ty???!!- wskazała na niego palcem.
    - Odango! A nie mówiłem, że się jeszcze zobaczymy?
    - Znacie się?!- zdezorientowana Minako patrzyła to na jedno, to na drugie.
    - Można tak powiedzieć- Seiya mrugnął do Usagi, na co odpowiedziała tylko naburmuszoną miną i wykwitem rumieńców na policzkach niczym nastolatka.
    - Sakuro! Zaprowadź Three Lights do studia. My zaraz dołączymy.
Minako cierpliwie poczekała aż Sakura zamknie za sobą drzwi.
    - Usagi????? Masz mi coś do powiedzenia??- posłała jej pytające spojrzenie.
    - Nawet nie pytaj...- przewróciła oczami.
    - To ja gonie za nimi, flaki sobie wypruwam żeby podpisać z nimi kontrakt a ty po prostu znasz się z Seiyą???!- powiedziała na jednym wdechu Minako.
Usagi pobieżne opowiedziała jej historię "poznania" Seiyi.
    - Teraz rozumiem ale to nie powód żeby go skreślać. Jest po prostu bezpośredni i ma specyficzne poczucie humoru. A teraz schowaj dumę do kieszeni, jesteś mi bardzo potrzebna. Przygotuj ich do sesji zdjęciowej. A jeśli się zgodzą będziesz ich przygotowywać do koncertów, wywiadów itp.
    - O nie... To jednorazowe zlecenie.
    - Usagi, nie bądź niemądra, jeśli będą zadowoleni podpiszesz z nimi umowę i uwolnisz się od tych rozkapryszonych modelek.
    - No nie wiem... Nie wiem co gorsze...

***

    Zapukała do garderoby. Otworzył jej uśmiechnięty Taiki. Szybko zabrała się za swoją pracę. Odniosła wrażenie, że Taiki to bardzo miły i inteligentny facet, Yaten jest trochę kapryśny ale da się go lubić. Natomiast Seiya... po prostu działał jej na nerwy. Znała go ledwo godzinę a już wiedziała, że nie polubi nowego podopiecznego Minako.
Usadowił się wygodnie na fotelu i rozłożył ręce.
    - Jestem cały twój.
    - Niedoczekanie- syknęła bardziej do siebie niż do niego, nachylając się nad swoim kuferkiem.
    - Słyszałem!- wyszczerzył idealnie białe zęby w szerokim uśmiechu.

Czuła się nieswojo widząc jak na nią patrzy.
    - Mam coś na twarzy?- spytała ironicznie.
    - Masz bardzo piękną twarz... Wyskoczymy na jakąś kawę?
Popatrzyła na niego zaskoczona komplementem i tym jaki jest bezpośredni. Po chwili zaskoczenie ustąpiło złości.
    - Już piłam, poza tym jestem już zajęta- mówiąc to wskazała palcem na swoją dłoń z pierścionkiem. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął bliżej aby zobaczyć pierścionek. Na jego twarzy zaczął błąkać się uśmiech.
    - Bardzo... Hmmm... oryginalny...- powiedział powstrzymując się żeby się nie roześmiać- Poza tym, jak to mówią? Nie ma takiego wagonu którego nie można odczepić?
Wyrwała mu rękę ze złością i zaczęła go przygotowywać.

    Seiya wstał z fotela, górował nad nią swoją sylwetką.
    - Dzięki Odango- machnął jej ręką i wyszedł z pokoju.
    - Trzymajcie mnie, bo mu przywalę...

***

    Po dwóch godzinach sesja dobiegła końca,
Siedziała spokojnie w gabinecie Minako, gdy ta wpadła z impetem do pomieszczenia.
    - Chcą ciebie! I nikogo innego. Nawet nie zdążyłam im ciebie polecić i odpowiednio zareklamować! Sami to zaproponowali.
    - Mowy nie ma. Wiesz, że zrobię dla ciebie wszystko ale o tym zapomnij... I nie rób mi tu wielkich, proszących oczu szczeniaczka...

4 komentarze:

  1. no i mamy Trzy Gwiazdeczki hehehe :) pierwsze spotkanie Usy z Seyią przywodzi wspomnienia anime :) ciekawa jestem komu uda się namówić Usę aby podpisała umowę z chłopcami Minie czy chłopcom ? :) pozdrawiam bardzo serdecznie i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :) fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) wzorowałam się na anime jeśli chodzi o spotkanie U&S oraz dialog tez z niego zaczerpnęłam :)
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  2. Spotkanie U/S wypadło jak wypadło. On pokazał,że jest fajny, a ona znowu się zdenerwowała :P - wolałabym furtkę do anime, a nie prawie całą scenę opisaną, ale ja to ja ;)
    Na miejscu Usagi poszłabym już dawno na policję, wysłałabym Mamrota w diabły, chociaż jeśli nawet nie robiłby tych odrażających rzeczy w stosunku do Tsukino, to i tak bym go wysłała... :P
    Ej, ludzie, komentujcie! Dla autorki to ważne :) Mnie osobiście denerwuje to,że nawet koleżanki po fachu coś u mnie czytają, ale śladu nie zostawią...
    Żałujcie!
    Kochana, Ty się trzymaj ciepło i nie poddawaj.
    Uśmiechu!
    P.S. Zapraszam na I see Fire

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy tu znowu się coś pojawi ? :) fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń