niedziela, 28 września 2014

Legenda o króliku (part I)


  Była ciemna noc. Ciemność rozświetlał jedynie mocny blask Księżyca. Jego wielka tarcza królowała na niebie.
Wszystko w około spało, jedynie dwie małe główki wystawały w oknie. Jeszcze do niedawna nie mogli do niego dosięgnąć. Światło Księżyca oświetlało ich twarzyczki. Dziewczynka co prawda musiała się wspiąć na palce, żeby móc widzieć lepiej co dzieje się za oknem.
          - Myślisz, że tam naprawdę mieszka królik i piecze ryżowe ciasteczka?- zapytała szeptem dziewczynka.
          - Pani mówiła, że to jakaś legenda.
          - Hmmm...- zamyśliła się dziewczynka przytykając paluszek do buzi- chciałabym spróbować tych ciasteczek.
Chłopczyk delikatnie objął ją ręką.
          - Jak dorosnę to cię tam zabiorę. Odwiedzimy tego królika i poproszę go żeby zrobił dla ciebie dużo ryżowych ciasteczek.
Uśmiech wypłynął na twarz dziewczynki. Wspięła się znów na palce, pocałowała go delikatnie w policzek i przytuliła się do niego.
          - Zawsze będę oglądał z tobą Księżyc i gwiazdki. Kiedyś zdobędę jedną dla ciebie.
Po tych słowach wziął dziewczynkę za rączkę i odprowadził ją po cichu do jej pokoju, po czym starając się zrobić to bezszelestnie podreptał do swojego.

***

          Kilka tygodni później.
Kolejna księżycowa noc.
Tym razem wymknęli się razem do ogrodu gdzie rosły drzewa kwitnącej wiśni.
Płatki kwiatów bezszelestnie opadały w tylko im znanym tańcu.
          - Jutro też jedziesz do tego pana i pani?- zapytała smutno.
          - Chyba tak...- zastanowił się- mówili, że znowu gdzieś mnie wezmą.
          - Fajnie...- powiedziała ze smutkiem, spuściła główkę i przykucnęła. Dotykając trawy, głaskała dywan z różowych płatków.
          - Nie martw się, wrócę tak jak zawsze. Nigdy cię nie zostawię- powiedział dumnie.
Uniosła główkę, a w jej oczkach szkliły się łzy.
Widząc to chłopiec nabrał w garści płatki i obsypał ją nimi. Zaczęła cicho chichotać zakrywając usta rączkami aby przypadkiem nikt ich nie nakrył na nocnym wymykaniu się z domu.
          - Popatrz co mam- powiedział zafascynowany wyciągając z kieszeni mały nożyk. Ostrze błysnęło w świetle Księżyca.
          - Skąd go masz?- zaciekawiła się dziewczynka.
          - Zabrałem kucharce z kuchni- zachichotał na wspomnienie sytuacji jak go wyganiała z kuchni złowrogo wymachując na wszystkie strony ścierką i próbując go nieudolnie trafić.
          - A po co ci on?
          - Chodź.- pociągną ją za sobą aż doszli do wiśni, która była najbliżej ogrodzenia.
Zaczął coś wycinać. Po dłuższej chwili pozwolił jej popatrzeć na swoje dzieło. Małym nożykiem wyskrobał dla niej serduszko wielkości mniej więcej jej dłoni.
          - To serduszko jest piękne- z zachwytem klasnęła w dłonie- ale czy go to nie boli??- wskazała na drzewo.
          - Myślę, że nie. Ale jeśli tak, to za niedługo zagoi się mu ta ranka- uspokoił ją- a dla nas to będzie znak, że zawsze będziemy razem i nikt nas nie rozłączy.
Uśmiechnęła się radośnie, a jej oczy zamigotały jak gwiazdy na bezchmurnym niebie.
Ponownie, cichaczem podreptali do swoich pokoi.

          Nazajutrz, jak to zwykle po śniadaniu, czekała na korytarzu na chłopca. Gdy długo nie przychodził postanowiła po niego pójść. Kiedy w jego pokoju zastała tylko posłane łóżko i pustą szafkę oraz biurko nerwowo rozejrzała się w około. Szybko wybiegła z pokoju. Swoimi dziecięcymi nóżkami starała się biec jak najszybciej wymijając inne dzieci i nie zwracając na nie uwagi.
Wybiegła na dziedziniec. Zobaczyła, że chłopiec szamota się z jakimś mężczyzną, który wpycha go do auta i zatrzaskuje drzwi. Zaczęła biec w kierunku pojazdu. Niestety, potykając się upadła na żwirek rozsypany na podjeździe. Podnosząc się szybko zobaczyła, że auto już ruszyło, a chłopiec wali wściekle w tylną szybę samochodu. Krzycząc jego imię biegła za autem tak długo, jak tylko dała radę. Jednak małe stópki nie poniosły jej zbyt daleko. Padła ponownie na ziemię raniąc głębiej obdarte i krwawiące kolana. Wielkie łzy kapały z jej oczu na jezdnię. Po kilku sekundach dobiegła do niej kobieta.
          - Czyś ty zwariowała?!- krzyczała krótkowłosa, wysoka blondynka.
Odpowiedziało jej tylko pociągnięcie nosem i szloch.
          - Kochanie!- dobiegła druga kobieta o włosach koloru morza- Kochanie już dobrze, nie płacz- powiedziała tuląc małą do siebie- Haruka, nie powinnaś tak na nią krzyczeć- skarciła kobietę o piaskowych włosach, kołysząc delikatnie i przyciskając do siebie mocniej próbującą się wyrwać dziewczynkę.
          - Przepraszam... Ale śmiertelnie mnie przestraszyła gdy niespodziewanie wybiegła.
Dziecko nadal prężąc się i rzucając niemal wściekle, żałośnie płakało.
Wyższa kobieta wzięła małą, która dostała już spazm od płaczu, na ręce.
          - Przejdzie jej- rzuciła przez ramię do swojej towarzyszki widząc jej zatroskaną minę.
Zaniosły dziewczynkę do pielęgniarki.
          - Ojej! Co się stało??- zaniepokoiła się wysoka kobieta o długich włosach.
Dziewczynka nic nie odpowiedziała. Haruka posadziła ją na łóżku znajdującym się w gabinecie.
          - Setsuno, zajmij się nią, proszę- powiedziała wyraźnie zmartwiona.
Setsuna skinęła łagodnie głową. Podeszła do stojących przy drzwiach kobiet.
          - Michiru, co się stało? Nigdy nie widziałam jej takiej roztrzęsionej i rozżalonej.
          - Dziś zabrali jej przyjaciela, już na stałe. Nie sądziłam, że aż tak to przeżyje...
Wszystkie trzy kobiety spojrzały na siedzącą dziewczynkę z buzią mokrą od łez i z zakrwawionymi kolanami.
Setsuna zamknęła drzwi gabinetu i zaczęła zajmować się swoim małym pacjentem. Najpierw przemyła jej buźkę. Następnie zajęła się kolanami. Dziecko nawet nie pisnęło. Jednak łzy nadal intensywnie spływały. Siedziała cicho...

***

          Przez następne kilkanaście tygodni proces się powtarzał.
Leniwie bawiła się swoim śniadaniem, zjadając małe porcje. Następnie snuła się bez celu korytarzami, niechętnie uczestniczyła w zajęciach. Podczas wolnych chwil siadała samotnie pod drzewem kwitnącej wiśni i popłakiwała.
W każdą pełnię Księżyca samotnie patrzyła w niebo.

***

          Mijały tygodnie, miesiące, aż minęły 3 lata.
Powoli zacierał się jej obraz przyjaciela.
Wręcz wyparła go ze swojej pamięci- jakby nigdy nie istniał.
Stała się zamknięta w sobie i bywała nieznośna dla potencjalnych rodziców adopcyjnych.
Przestała nawet przychodzić pod drzewo. Częściej przesiadywała w pokoju.

          Pewnego dnia, pojawili się kolejni rodzice chętni zaadoptować jakąś dziewczynkę.
Najbardziej zainteresowała ich blondynka z dwoma uroczymi koczkami na głowie.
Wydała im się najbardziej nieszczęśliwym dzieckiem w całym domu dziecka.
          - Jest ciężka w relacjach międzyludzkich. Bardzo skryta- Haruka starała się przybliżyć małżeństwu charakter dziewczyny- Nie wiem co jeszcze powiedzieć. Chyba, że państwo mają jakieś pytania?
          - Jak ma na imię?- zapytała kobieta o ciemno niebieskich włosach.
          - Usagi.

***

          - Kochanie, nie wyśpisz się na jutro do szkoły. Idź już spać dziecko.
          - Jeszcze chwilkę... proszę...- popatrzyła błagalnym wzrokiem.
          - W porządku, ale nie siedź zbyt długo.
          - Dobrze mamo.
Kobieta zamknęła za sobą drzwi.
Dziewczyna wróciła do obserwacji pełni Księżyca.
Nie pamiętała dlaczego tak lubiła wpatrywać się w to światło. Było w tym coś hipnotyzującego, magicznego. Wiedziała, że jest to dla niej ważne i czuła wtedy przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele.

***

          Skończyła 20 lat.
Wyprowadziła się z domu.
W sumie, to jej przybrani rodzice kupili jej mieszkanie aby na spokojnie mogła się uczyć podczas studiów i spędzać wolny czas. W domu został Shingo i dwójka niedawno przywiezionych dzieci.
          Przybrani rodzice dali jej dużo miłości, ciepła, zrozumienia i przede wszystkim dali jej czas. Cierpliwie czekali, aż otworzy się do nich sama. Nie naciskali, nie zmuszali do niczego. Dali jej tylko warunki do lepszego życia. A ona sama zaczęła się zmieniać. Czuła się kochana, jednak jakaś cząstka w jej sercu pozostawała pusta, jakby oderwana od reszty. Nigdy nie mogła tego zrozumieć.
Miała wszystko, a jednocześnie brakowało jej czegoś bardzo ważnego.

***

          Podjechał pod dom.
Dom dziecka, z którego pochodził. Przyjechał incognito, bo jako sławny piosenkarz popularnego zespołu nie mógłby się ogonić od fanów i fotografów.
Poprosił taksówkarza o to by na niego zaczekał.
Wolnym krokiem przemierzył dziedziniec. Okrążył wielki budynek i minął dzieci bawiące się wokoło. Udał się do ogrodu. Podszedł do drzewa najdalej rosnącego od domu.
Zbliżył się do niego i z czułością dotknął dłonią małego serduszka, które znajdowało się na wysokości jego klatki piersiowej. Uśmiechnął się delikatnie na wspomnienie, które się z tym wiązało.
          - Słucham pana?- kobieta o piaskowych włosach bojowo złożyła ręce na piersiach- Chciałabym się dowiedzieć co pan robi wśród małych dzieci?!
Mężczyzna zaskoczony i wyrwany z zadumy odwrócił się w kierunku kobiety. Jego długie włosy zawirowały przy powiewie wiatru. Kwiaty wiśni znów zatańczyły wokoło. Dwa kolczyki w kształcie półksiężyców błysnęły w świetle promieni słonecznych. Nonszalancko zdjął swoje ciemne okulary.
          - Nic się pani nie zmieniła, Tenoh- san.
Kobieta przechyliła głowę na bok i zmarszczyła brwi.
          - Nie rozumiem...
          - To ja, Seiya. Seiya Kou.
Kobieta po chwili uśmiechnęła się serdecznie.
          - Jeszcze mnie pamiętasz???- zdziwiła się- Chodź do środka. Czemu nie zadzwoniłeś, że nas odwiedzisz?
          - Chciałem zrobić wam niespodziankę.
          - I udało ci się! Chodź.
Weszli do środka.
          - Co cię sprowadza?- zapytała Michiru nalewając herbatę do jago filiżanki.
          - Chciałem się wam odwdzięczyć za dobroć jaką mi tu okazano.
          - Ale nie musisz nic robić. Każe dziecko, które tu trafi jest traktowane tak samo- uśmiechnęła się Setsuna.
          - I za to chcę właśnie podziękować.
          - Miałeś 6 lat. I nadal to pamiętasz?- zdziwiła się Haruka.
Chłopak wyjął kopertę i podsunął w kierunku kobiet.
          - To dla dzieci. Na ubrania, zabawki, co tylko jest potrzebne.
Haruka otworzyła kopertę. Widząc czek na niebotyczną sumę zrobiła wielkie oczy.
          - Jest coś jeszcze- dodał popijając herbatę- Chcę ją odnaleźć.
          - Kogo?
          - Usagi.
Haruka zdecydowanym ruchem odsunęła od siebie czek.
          - Nie mogę udzielić ci takich informacji. Takie panują tu zasady. Możesz to zabrać, nie dam się przekupić.
          - Ale ja nie miałem takiego zamiaru. Proszę tylko o możliwość odnalezienia przyjaciółki.
Haruka zmrużyła oczy. Doskonale pamiętał ten wyraz twarzy nie znoszący sprzeciwu.
          - Nie- powiedziała dobitnie.
Chłopak westchnął ciężko. Na jego przystojnej twarzy pojawił się smutek.
          - Na mnie już pora- mówiąc to  przesunął czek ponownie w kierunku trzech kobiet- Do widzenia.
Z  przykrością opuścił dom i podążył powoli do czekającej taksówki.
Gdy wsiadał do auta. W ostatniej chwili dogonił go mały chłopczyk.
          - To dla pana.
Wcisnął mu w rękę mały, zwinięty kawałek papieru i szybko pobiegł w drugą stronę. Zauważył stojącą w drzwiach domu Setsunę, która tylko skinęła mu głową.
Zszokowany zacisnął dłoń. Trzymał kawałek papieru tak mocno, jakby był to najcenniejszy skarb.
Dopiero gdy odjechał na pewną odległość odważył się zaglądnąć w karteczkę.

          ' Usagi Tsukino
            Dzielnica Minato
            Więcej nie mogę Ci podać
            Musisz sam ją odnaleźć.
            S.
            Ps. nie masz tego ode mnie'

          - Więc też jesteś w Tokio, Króliczku- wyszeptał.

7 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział już za niedługo ale w międzyczasie postanowiłam wkleic Wam jednorazówkę. Z góry przepraszam ale musiałam ją podzielic na dwie części. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe ;)
    Miłego dnia :***

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przejmuj się będzie za to więcej czytania zwłaszcza że bardzo spodobała mi się ta jednorazówka jest w niej tyle emocji i już nie mogę się doczekać ciągu dalszego więc mam nadzieję że zbyt długo nie będziesz nas przetrzymywać ? :) pozdrawiam fanka 12

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pod wrażeniem :) Pomysłowe, ładnie napisane i bardzo obrazowe :) Do tego taaaaaakie urocze :) Naprawdę super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj,aż,mi,się,łezka,zakręciła,już,czekam,na,następną,część

    OdpowiedzUsuń
  5. oj,proszę,wstaw,następny,rozdział,bo,mi,smutno

    OdpowiedzUsuń
  6. a kiedy tu się coś wreszcie pojawi ? bo tak tu smutno bez kolejnych rozdziałów :( czekam niecierpliwie fanka 12 :)

    OdpowiedzUsuń
  7. witam w nowym roku :) i chcę zapytać czy jest szansa że się tu coś jeszcze pojawi czy może jednak to już koniec tego bloga :( bo z tego co widzę to chyba się na to zanosi a szkoda by było bo zaczęłaś bardzo ciekawe opka a tu taka długa przerwa i nie wiadomo co dalej zwłaszcza że się w ogóle nie odzywasz więc proszę daj jakiś znak bo chcę wiedzieć czy jest jeszcze sens tu czekania pozdrawiam i życzę dużo dobrego w nowym roku :) fanka 12

    OdpowiedzUsuń

Łączna liczba wyświetleń